- Dzisiejsze wydarzenia nas zaniepokoiły. Prezydenci uzgodnili przecież wcześniej, że nasi wojskowi będą rozmawiać i usuniemy zagrożenia - stwierdził wicesekretarz obrony USA Robert Work. Decyzję Rosjan o rozpoczęciu nalotów w Syrii nazwał "agresywnym krokiem". Biały Dom i amerykańska dyplomacja deklarują, że będą uważnie przyglądać się działaniom Rosji.
Rzecznik prezydenta USA stwierdził, że Pentagon analizuje rosyjskie naloty w celu stwierdzenia, co dokładnie było ich celem. Josh Earnest zaznaczył, że jest jeszcze za wcześnie, by jednoznacznie określić, czy zbombardowano Państwo Islamskie, czy bojówki opozycji walczącej z reżimem Baszara Asada.
"Nie przyczyniają się" do zniszczenia dżihadystów
W podobnym tonie wypowiadał się szef amerykańskiej dyplomacji John Kerry. Według niego USA będą "poważnie zaniepokojone", jeśli okaże się, że Rosjanie bombardują miejsca, w których nie ma dżihadystów. Dodał, że Państwa Islamskiego nie uda się pokonać, dopóki przy władzy będzie się kurczowo trzymał Asad, którego przed upadkiem stara się uchronić Kreml. Kerry zaznaczył, że rosyjska operacja nie może wspierać reżimu, czy kolidować z działaniami dowodzonej przez USA koalicji przeciwko Państwu Islamskiemu. Również szef brytyjskiej dyplomacji wypowiadał się ostrożnie na temat rosyjskiej interwencji. Philip Hammond stwierdził, że wspieranie przez Rosjan reżimu "nie przyczynia się do efektywnego prowadzenia wojny przeciw Państwu Islamskiemu".
Szef francuskiej dyplomacji Laurent Fabius powiedział zaś, że "trzeba zweryfikować", czy rosyjskie uderzenia są wymierzone w dżihadystów.
Naloty przed uzgodnionymi rozmowami
Znacznie bardziej zdecydowanie wypowiedział się Work, który występował przed komisją ds. obrony Izby Reprezentantów. Wicesekretarz stwierdził, że jest "zaniepokojony" tym, iż Rosjanie rozpoczęli naloty bez uprzednich konsultacji z amerykańskim wojskiem. Chodzi o zminimalizowanie ryzyka dojścia do incydentów w powietrzu nad Syrią.
Rozmowy na ten temat na poziomie wojskowym uzgodnili wcześniej Barack Obama i Władimir Putin podczas spotkania w siedzibie ONZ. Nie zdążyło jednak jeszcze do nich dojść. - Jestem przekonany, że to agresywny krok Rosji, podjęty akurat teraz, jeszcze przed dwustronnymi rozmowami - stwierdził Work.
Nowa odsłona syryjskiej wojny
Kilka godzin wcześniej rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało o rozpoczęciu ataków na cele Państwa Islamskiego w Syrii. W pierwszej fali miało zostać wykonanych 20 nalotów. Ich celem miały być centra dowodzenia i magazyny dżihadystów. Syryjski reżim nazwał to uderzeniami w „siedliska terrorystów”. Tymczasem anonimowe źródła francuskie i amerykańskie oraz przedstawiciele syryjskiej opozycji twierdzą, że ataki są prowadzone na terenach, które nie znajdują się w rękach dżihadystów z IS.
Autor: mk\mtom / Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru