Do środy rano nie wystartuje żaden samolot z brukselskiego lotniska - poinformowały władze tego portu lotniczego. Powód? Brak płynu do odladzania samolotów.
Rzecznik lotniska Jan Van der Cruysse wyjaśnił, że płynu zabrakło, bo jego zapasy zostały niemal w całości zużyte w ostatnich dniach, kiedy w Belgii wystąpiły mrozy i duże opady śniegu. A francuski dostawca tego specyfiku nie ma już składników do produkcji. Tutaj również powodem jest atak zimy - składników płynu nie można było dowieźć do fabryki z powodu zakazu jazdy ciężarówek wprowadzonego we Francji, a także na południu Belgii, z uwagi na złe warunki na drogach.
Bez odlodzenia ani rusz
Van der Cruysse nie był w stanie określić do kiedy starty będą odwołane, ale powiedział, że ich wznowienie nie nastąpi "wcześniej niż w środę rano". - Żaden rozsądny pilot nie zgodzi się na start, jeśli jego samolot nie przejdzie odlodzenia - wyjaśnił.
Zapewnił przy tym, że lotnisko jest przygotowane na przyjmowanie samolotów. Z tym, że lądowanie oznaczałoby to dla linii lotniczych zgodę na zablokowanie ich maszyn w Brukseli, na co zapewne się one nie zdecydują. A to oznacza także odwołanie przylotów i praktycznie wstrzymanie obsługi pasażerów przynajmniej do czasu, aż temperatura wzrośnie powyżej zera albo lotnisko dostanie zapas płynu. Na razie prognozy pogody mówią o ujemnych temperaturach w Belgii.
Opóźnienia i odwołania
Z informacji na stronie internetowej wynika, że odwołano już szereg przylotów i odlotów zaplanowanych w rozkładzie na poniedziałkowe popołudnie i wieczór, w tym m.in. przylot jednego z dwóch wieczornych samolotów z Warszawy. Władze lotniska proszą pasażerów o upewnienie się u przewoźników albo na stronie internetowej, czy ich połączenie nie jest odwołane albo opóźnione.
Tu działa
Dwa inne belgijskie lotniska: w Liege i Charleroi zapewniają, że funkcjonują normalnie i są gotowe na przejęcie połączeń z brukselskiego portu lotniczego.
Źródło: PAP