Wyskoczyli ze spadającego samolotu

Aktualizacja:
 
Skydiverzy zmuszeni byli do wcześniejszej ewakuacjisxc.hu

Czterech spadochroniarzy wyskoczyło ze spadającego samolotu niedaleko Clonbullogue Aerodrome w irlandzkim hrabstwie Offlay. Cessna, którą lecieli rozbiła się zaledwie 100 metrów od lotniska. Naocznym świadkiem katastrofy był Polak, który godzinę wcześniej leciał tym samym samolotem.

Do katastrofy doszło w niedzielę, a feralnym samolotem była Cessna 206. Na jej pokładzie były dwa tandemy skoczków: dwóch instruktorów i dwóch skoczków.

Kiedy samolot wzbił się na wysokość ponad 2,7 tys. metrów, pilot zgłosił spadek mocy silnika. Wtedy polecił obu tandemom skok, tuż przed tym, gdy postanowił zawrócić maszynę i podjął próbę lądowania. Niestety, nie udało się. Cessna rozbiła się tuż przed pasem startowym. Pilot przeżył, ale został zabrany do pobliskiego szpitala. Jego obrażenia nie zagrażają życiu. Skoczkom nic się nie stało.

Szczęśliwy prezent

Wszyscy biegli na miejsce katastrofy. Wciąż jestem wstrząśnięty. to trochę przerażające, to ja mogłem być w samolocie, kiedy to się zdarzyło. polski świadek zdarzenia

- To był mój pierwszy skok, prezent urodzinowy od mojej żony - powiedział proszący o zachowanie anonimowości Polak, który godzinę wcześniej odbył skok z tej samej Cessny. Był naocznym świadkiem katastrofy. I dodał: - Wszyscy biegli na miejsce zdarzenia. Wciąż jestem wstrząśnięty. To trochę przerażające, to ja mogłem być w samolocie, kiedy to się zdarzyło.

Zapewnił, że samolot latał od rana, bez problemów.

Źródła opisały pilota jako bardzo doświadczonego lotnika, zaznajomionego z lotniskiem i od kilku lat wykonującego loty ze skoczkami. Na miejscu katastrofy od wczoraj pracują fachowcy, badający przyczyny wypadku.

Źródło: independent.ie

Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu