Ukraińskie służby więzienne robią co mogą, by odeprzeć zarzuty, że Julia Tymoszenko przetrzymywana jest w złych warunkach. Na rządowej stronie opublikowano zdjęcia mające pokazywać jej celę, a jednocześnie do internetu "wyciekł" film z tego samego miejsca - więzienia Łukianiwka - na którym widać Tymoszenko.
W ostatnim czasie była premier Ukrainy, odsiadujące 7-letni wyrok, nie uczestniczyła w posiedzeniach na procesie apelacyjnym. Co więcej, przesłuchiwano ją w celi w związku z drugim oskarżeniem. Zdaniem jej przedstawicieli Tymoszenko znajduje się w bardzo złym stanie - jest chora i nie może chodzić. Według władz jest jednak zdolna do uczestniczenia w procesie i nie potrzebuje leczenia pozawięziennego.
Internetowy przeciek
Do internetu "wyciekło" nagranie z aresztu Łukianiwka, na którym widać Tymoszenko. W filmie widać scenę wyjścia lekarzy z celi nr 260, zajmowanej przez byłą premier w budynku wyglądającym na oddział szpitalny więzienia. Przez chwilę widać leżącą w łóżku Tymoszenko, przykrytą kocami, gestykulującą i domagającą się zaprzestania filmowania.
W drugiej części nagrania widać najprawdopodobniej - jak pisze "Kyiv Post" - ten sam pokój, ale nie widać w nim skazanej. Nieznany operator - co ważne, najwyraźniej w towarzystwie strażnika - sfilmował za to telewizor, klimatyzację i nowe meble. Scena przypomina raczej nagranie z pokoju hotelowego, o którym mówił prokurator Rinat Kuzmin, a nie celi więziennej.
Wideo zostało umieszczone na YouTube przez użytkownika "marrapetta" 14 grudnia. Autor zarejestrował się w serwisie zaledwie dzień wcześniej i do tej pory - poza tym jednym filmem - nie wykazywał żadnej innej aktywności.
Na stronie Państwowej Służby Więziennej pojawiły się też fotografie celi, w której ma przebywać Tymoszenko. Pomieszczenie wygląda na przestronne, z szafami i szafkami, stołem, kanapą, telewizorem i oddzielną łazienką wyposażoną w kabinę przysznicową.
Kto nagrał film?
Służba więzienna twierdzi, że dysponuje tylko zdjęciami z celi Tymoszenko, a o filmie nic nie wie i nie ma z nim nic wspólnego. Gdy gazeta "Kiyv Post" próbowała dowiedzieć się jak to możliwe, by ktoś bez zezwolenia nagrał taki materiał, nie odpowiedziano jej.
Stronnicy Tymoszenko twierdzą, że nagranie jest naruszeniem prywatności więźnia i przygotowują w tej sprawie zażalenie do biura prokuratora generalnego, Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) i służby więziennej.
- To działania nielegalne, gdy chora osoba, która nie może wstać, prosi, by jej nie filmować - powiedział adwokat Tymoszenko Sierhij Własenko. I rzeczywiście, na nagraniu słychać Tymoszenko, która mówi, że wcześniej przetrzymywano ją w niedopuszczalnych warunkach i nie chce, by pokazywano fałszywy obraz.
Nagrana podczas wizyty lekarzy?
Zdaniem "Kiyv Post" nagranie mogło powstać podczas wizyty lekarzy u Tymoszenko, do której doszło 13 grudnia. Tymoszenko, zdaniem służb więziennych, nie zgodziła się wtedy na badanie. Odmówiła też oddania krwi do analizy i nie bierze przepisanych jej leków. Wcześniej skazana polityk mówiła, że w więzieniu obawia się o swoje życie.
Zdaniem obrońców praw człowieka nagranie pokazuje nowo wybudowane centrum medyczne i tak naprawdę jest zasłoną dymną - nie pokazuje, jakie normalnie są realia w więzieniu Łukianiwka. Według nich w niektórych częściach więzienia nie ma nawet wystarczającej liczby łóżek i leków dla osadzonych.
Źródło: kyivpost.com
Źródło zdjęcia głównego: YouTube