Niedzielne wybory prezydenckie w Rosji były pod jednym względem nietypowe. Zarówno w Moskwie, jak i Petersburgu Władimir Putin uzyskał wynik równie wysoki, jak w całym kraju. Obie metropolie utraciły status bastionów opozycji - oceniają rosyjscy politolodzy.
Według danych Centralnej Komisji Wyborczej w Moskwie na Putina zagłosowało 71,1 procent wyborców, a w Petersburgu - 75 procent. To wskaźnik bardzo bliski wyniku wyborczego Putina w skali całego kraju - 76,7 procent. Podczas poprzednich wyborów, 4 marca 2012 roku, Putin nie otrzymał w stolicy nawet 50 procent głosów. Według oficjalnych wyników poparło go wtedy 46,9 procent mieszkańców Moskwy. W Petersburgu było to 58,8 procent wyborców. W skali kraju Putin uzyskał natomiast 63,6 procent głosów.
"Totalna dominacja"
Wynik wyborów w roku 2018 oznacza "totalną dominację urzędującego prezydenta w Moskwie, gdzie tradycyjnie silne były nastroje opozycyjne" - ocenia wtorkowa "Niezawisimaja Gazieta".
Gdy w 2012 roku Putin powrócił na Kreml po czteroletniej przerwie, którą spędził jako premier, właśnie w stolicy wybuchły wielotysięczne protesty, do których wezwała opozycja. W roku 2013 wysokie poparcie w wyborach mera Moskwy otrzymał opozycjonista Aleksiej Nawalny. Uzyskał ponad 27 procent głosów, ustępując tylko obecnemu merowi stolicy Rosji Siergiejowi Sobianinowi. Jednak już w 2014 roku, gdy Rosja anektowała Krym, część tych mieszkańców Moskwy, którzy niedawno głosowali na Nawalnego, poparła aneksję - zauważa we wtorkowym dzienniku "Wiedomosti" politolog Nikołaj Pietrow. Niedawny sondaż niezależnego Centrum Lewady wskazuje, że jeśli chodzi o Krym, stolica Rosji nie odbiega od reszty kraju.
W badaniu przeprowadzonym przed niedzielnymi wyborami 86 procent respondentów powiedziało, że popiera wejście Krymu w skład Rosji, a 70 procent uznało, że przyniosło ono Rosji więcej pożytku niż szkody. W Moskwie wskaźniki te wyniosły odpowiednio: 88 procent (poparcie dla aneksji) i 61 procent (ocena bilansu). Oprócz "czynnika krymskiego" na obecny wynik Putina w Moskwie wpłynęło również, zdaniem politologów, rozdrobnienie opozycji. Kontrkandydatów, mogących przyciągnąć elektorat niechętny Putinowi, było aż trzech: kandydat komunistów Paweł Grudinin, celebrytka i dziennikarka Ksenia Sobczak oraz założyciel demokratycznej partii Jabłoko, polityk antykremlowskiej opozycji Grigorij Jawliński.
Jak ocenił w "Wiedomostiach" politolog Aleksandr Kyniow, wszyscy okazali się słabi i prowadzili nieskuteczną kampanię. Na spadek poparcia dla opozycji wpłynął także fakt, że niektórzy jej zwolennicy nie poszli na wybory, zgodnie z apelem Nawalnego, który wezwał do bojkotu - wskazuje w "Wiedomostiach" inny ekspert Arkadij Lubariow. Jak zwrócił uwagę politolog Boris Mieżujew, w Moskwie nie odczuwa się w znaczący sposób spadku poziomu życia. - Utarło się mówienie o tym, że "lodówka walczy z telewizorem" - mówi Mieżujew.
- Do takiej walki mogłoby dojść, gdyby lodówka była pusta, ale tak nie jest. Są pretensje do władz, ale nie na tyle poważne, by ludzie mogli głosować na kogoś innego, a nie na Putina - ocenia ekspert. Politolodzy wskazują też na czynniki demograficzne. W porównaniu z rokiem 2012 liczba mieszkańców Moskwy wzrosła w 2017 roku z 11,6 mln do 12,4 mln, choć oficjalnie nie wzrosła liczba tych, którzy mają meldunek (a więc zarejestrowanych wyborców). Mieszkający w Moskwie i Petersburgu przybysze z innych regionów statystycznie są bardziej lojalni wobec władz. Jak zauważa Nikołaj Pietrow, do tej pory było im trudniej (z powodu braku meldunku) brać udział w wyborach. Uproszczenie przed tegorocznymi wyborami możliwości głosowania poza miejscem oficjalnego zamieszkania odzwierciedla się we wzroście poparcia dla władz.
Eksperci cytowani przez prasę oceniają, że stopień fałszerstw wyborczych w Moskwie nie był duży. Przebieg wyborów śledzili tam obserwatorzy społeczni. Doszło natomiast do wzmocnionej mobilizacji wyborców zależnych od władz - nie tylko pracowników instytucji budżetowych i administracji lokalnej, ale też robotników dużych przedsiębiorstw, w tym niepaństwowych.
"Regiony opozycyjne"
Teraz status regionów opozycyjnych mają te podmioty Federacji Rosyjskiej, gdzie Putin - według wyników CKW - uzyskał mniej niż 70 procent głosów i gdzie frekwencja była najniższa: obwód omski, kostromski, Sachalin i Kraj Nadmorski.
W części tych regionów silne jest poparcie dla Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPRF), z kolei na Sachalinie tradycyjnie wielu jest zwolenników Władimira Żyrinowskiego (lidera nacjonalistyczno-populistycznej Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji, LDPR) - mówi dziennikowi "Wiedomosti" ekspertka specjalizująca się w regionach Rosji Natalia Zubarewicz.
Autor: kg / Źródło: PAP