|

Skąd ci elektorzy i dlaczego już od dawna mogło ich nie być

Wiceprezydent Dan Quayle przewodniczy liczeniu głosów elektorskich podczas wspólnej sesji Kongresu w Izbie Reprezentantów
Wiceprezydent Dan Quayle przewodniczy liczeniu głosów elektorskich podczas wspólnej sesji Kongresu w Izbie Reprezentantów
Źródło: Corbis News/Getty Images
W Ameryce coraz częściej słychać głosy, że Kolegium Elektorów to archaiczna instytucja, dla której nie ma miejsca w nowoczesnej demokracji. Za Atlantykiem pojawiają się postulaty, by zmienić obowiązujący system wyborczy. Pomysł ten nie jest jednak nowy. A cztery dekady temu o mały włos się nie ziścił. Było blisko, ale plany pokrzyżowali zwolennicy segregacji rasowej.Artykuł dostępny w subskrypcji

Dwa spośród pięciu ostatnich wyborów prezydenckich w USA zakończyły się zwycięstwem kandydata, który przegrał w głosowaniu powszechnym. W amerykańskiej historii zdarzyło się to pięciokrotnie, za każdym razem budząc za oceanem ogromne emocje. Jednak to, co wydarzyło się w Ameryce cztery lata temu, nie miało precedensu.

Czytaj także: