Wiedzieliśmy, że będzie opór, ale nie tak silny. (...) Każdy (aktywista) który się do nas zbliżył, chciał nas zabić - powiedział izraelski komandos kapitan R., który prowadził jeden z teamów podczas ataku na konwój z pomocą humanitarną i został ranny podczas akcji.
Kapitan był drugim komandosem, który został spuszczony z helikoptera na pokład prowadzącego flotyllę tureckiego statku. Zdaniem żołnierza, przebywającego w Rambam Hospital w Hajfie, każdy z jego kolegów, który stanął na pokładzie był atakowany przez aktywistów.
Co najmniej 75 proc. osób przebywających na statku wzięło udział w czymś, co żołnierze nazwali później linczem.
"Musiałem walczyć z terrorystami"
- Zaczęło się od walki jeden na jednego, ale wtedy coraz więcej ludzi zaczęło na nas skakać. Musiałem walczyć ze sporą liczbą terrorystów, którzy byli uzbrojeni w noże i pałki - powiedział R. izraelskiemu dziennikowi "Haaretz". On sam wystrzelił raz, jak sam mówił wtedy, gdy jeden z aktywistów podszedł do niego z nożem.
- W tej chwili kolejnych 20 osób zaczęło się zbliżać z wszystkich kierunków. Skoczyli na mnie i zrzucili na pokład poniżej mostka. Potem poczułem cios nożem w brzuch. To był nóż. Wyciągnąłem go i jakoś zdołałem dostać się na niższy pokład - relacjonował komandos.
Tam on i jeszcze jeden żołnierz zdołali wyskoczyć za burtę.
Bez wyrzutów sumienia
Mimo 9 ofiar śmiertelnych kapitan pokreślił, że działanie żołnierzy, którzy otworzyli ogień do tłumu było usprawiedliwione. - Działaliśmy we właściwy sposób, w wartościami, które nam zaszczepiono. Naszą broń skierowaliśmy tylko na tych, którzy nam zagrażali - powiedział.
Krwawy atak
Izraelskie wojsko zaatakowało w poniedziałek rano konwój składający się z sześciu statków, który przewoził pomoc humanitarną dla Strefy Gazy. Do incydentu doszło na wodach międzynarodowych. Izraelska marynarka wojenna otoczyła wszystkie jednostki konwoju, ale komandosi wstępnie zaatakowali tylko turecki statek "Mavi Marmara", który go prowadził.
Niemal z całego świata pod adresem Izraela napływają słowa krytyki. W wielu miejscach odbyły się antyizraelskie demonstracje. Izraelskie władze wzięły w obronę swoich żołnierzy. Jak twierdzą, musieli się bronić, bo inaczej sami by zginęli.
Źródło: Haaretz
Źródło zdjęcia głównego: ReutersTV