Niezależna komisja śledcza badająca oskarżenia dotyczące błędów lekarskich w szpitalu w Gosport w Anglii oceniła w opublikowanym w środę raporcie, że ponad 450 osób zmarło w wyniku niewłaściwego przepisywania silnych leków przeciwbólowych w latach 1989-2000.
Jak zaznaczono, kolejnych 200 pacjentów mogło umrzeć w podobnych okolicznościach, ale potwierdzenie tego po latach jest niemożliwe, bo brakuje niektórych dokumentów.
Autorzy raportu końcowego, który powstał pod nadzorem byłego anglikańskiego biskupa Liverpoolu Jamesa Jonesa, opisali "brak szacunku dla życia ludzkiego" i stworzenie "zinstytucjonalizowanego systemu przepisywania i podawania niebezpiecznych dawek groźnych kombinacji leków, które nie były wskazane lub uzasadnione klinicznie, przy jednoczesnej (...) bezsilności pacjentów i ich bliskich wobec lekarzy".
W szpitalu Gosport "funkcjonował proceder skracania życia" - dodał biskup.
Personel szpitala miał w szczególności sięgać po diamorfinę, która jest farmaceutycznie pozyskiwaną wersją heroiny. Pierwsze wątpliwości dotyczące tej sprawy miały zostać zgłoszone na spotkaniu pielęgniarek w 1988 roku, ale ich przełożeni doradzili im, aby zrezygnowały z dalszego poruszania tej kwestii.
Objęta procedurą dyscyplinarną, bez zarzutów kryminalnych
Za zwyczaj podawania niebezpiecznych leków miała odpowiadać lekarka medycyny rodzinnej Jane Barton, ale - jak zaznaczono w raporcie - jej przełożeni mieli świadomość podejmowanych przez nią działań i nie interweniowali, choć mogli uratować część pacjentów. Sama Barton została w przeszłości objęta procedurą dyscyplinarną dotyczącą błędów lekarskich i zrezygnowała z dalszego praktykowania zawodu, ale nigdy nie postawiono jej zarzutów kryminalnych.
Brytyjska premier Theresa May odniosła się do ustaleń komisji na cotygodniowej sesji pytań i odpowiedzi w Izbie Gmin, mówiąc, że są one "kłopotliwe".
Na publikację raportu zareagował minister zdrowia Jeremy Hunt, który zapowiedział, że policja i prokuratura przyjrzą się materiałom zgromadzonym przez jego autorów i rozważą kolejne kroki, w tym wniesienie aktów oskarżenia.
Policja trzykrotnie badała zarzuty
W przeszłości policja trzykrotnie badała zarzuty dotyczące funkcjonowania szpitala Gosport War Memorial i śmierci 92 pacjentów, ale za każdym razem rezygnowała z wysunięcia oskarżeń. Autorzy opublikowanego w środę raportu zarzucili śledczym, że ich dochodzenie było nierzetelne, i nie wzięli oni pod uwagę tego, że współpracownicy Barton mogli być świadomi jej działań i próbowali jej bronić.
Występując w środę w Izbie Gmin Hunt zasugerował, że nowe postępowanie w tej sprawie mogłaby prowadzić inna jednostka policji, która nie była zaangażowana w poprzednie trzy śledztwa.
- Istnieje długa lista błędów lokalnej służby zdrowia, policji hrabstwa Hampshire, Generalnej Rady Medycznej, Rady Pielęgniarek i Położnych, koronerów, a także - jako odpowiedzialnego za system - ministerstwa zdrowia - przyznał szef resortu.
Jak dodał, "gdyby establishment posłuchał niższych rangą pracowników służby zdrowia, gdyby posłuchał rodzin, które wyrażały obawy (...), to wiele z tych osób by nie zmarło".
Rodziny pacjentów, którzy prawdopodobnie zmarli w wyniku błędów lekarskich, w oświadczeniu dla mediów podkreśliły, że zbyt długo czekały na sprawiedliwość w tej sprawie i liczą na to, że za deklaracjami władz pójdą akty oskarżenia.
Autor: KB/adso / Źródło: PAP, TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Reuters TV