Sześciu ekspertów Airbusa, czterech z rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego MAK i po dwóch ekspertów ds. bezpieczeństwa lotów z Francji oraz z Niemiec jedzie do Egiptu, by zbadać przyczyny sobotniej katastrofy rosyjskiego airbusa A321.
Informację taką podał w sobotę Reuters, powołując się na komunikat BEA, czyli francuskiego urzędu ds. bezpieczeństwa lotnictwa cywilnego. Wieczorem egipskie władze poinformowały o znalezieniu obu czarnych skrzynek z rosyjskiej maszyny.
Ponad dwieście ofiar
Airbus A321 należący do rosyjskich linii czarterowych Kogalymavia, znanych też jako Metrojet, spadł w sobotę na półwysep Synaj po ok. 23 minutach od startu z Szarm el-Szejk w Egipcie. Na pokładzie maszyny lecącej do Petersburga znajdowały się łącznie 224 osoby: 7 członków załogi, 17 dzieci i 200 dorosłych pasażerów. Byli to głównie rosyjscy turyści.
Grupa Państwa Islamskiego w Egipcie twierdzi na Twitterze, że to ona zestrzeliła samolot. Miał to być odwet za zaangażowanie Rosji w konflikt zbrojny w Syrii.
Jednak agencja prasowa Reuters, powołując się na źródła bezpieczeństwa na północnym Synaju, twierdzi, że wstępne ustalenia wskazują na usterkę techniczną jako powód katastrofy. Podano, że w promieniu pięciu kilometrów od wraku samolotu znaleziono ok. 150 ciał, niektóre z nich był spalone. Reuters pisze, że samolot spadł pionowo, co sprawiło, że niektóre jego części uległy spaleniu.
Autor: fil//gak / Źródło: PAP