"Wolność prasy nie podlega negocjacjom". Berlin odpowiedział obrażonemu Erdoganowi


Poproszona o zajęcie stanowiska wobec protestów władz w Ankarze przeciwko telewizyjnej satyrze na tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana, rzeczniczka MSZ Niemiec stwierdziła, że wolność prasy nie podlega negocjacjom z Turcją. Komisja Europejska skrytykowała z kolei Turcję za jej reakcję.

We wtorek władze Turcji zaprotestowały przeciwko wyemitowanej w połowie marca przez niemiecką telewizję publiczną ARD satyrze na Erdogana. MSZ w Ankarze dwukrotnie wzywało ambasadora Niemiec Martina Erdmanna na rozmowę, domagając się usunięcia prześmiewczego filmu z internetu.

"Wolności słowa nie podlega negocjacjom"

W środę przedstawicielka MSZ w Berlinie Sawsan Chebli poinformowała dziennikarzy, że sekretarz stanu w tym resorcie Markus Ederer w rozmowie telefonicznej ze swym tureckim odpowiednikiem we wtorek wieczorem zaznaczył, iż wolność prasy i wolność słowa w Niemczech "nie podlegają negocjacjom".

- Wyjaśniliśmy, że niezależnie od wszystkich interesów, które łączą Niemcy i Turcję, nasze stanowisko dotyczące wolności prasy i wolności słowa nie podlega negocjacjom - powiedziała Chebli.

Zastępca rzecznika rządu Christiane Wirtz dodała, że kanclerz Niemiec Angela Merkel wielokrotnie wskazywała na znaczenie wolności słowa, ostatnio w tekście oświadczenia końcowego po szczycie UE w połowie marca.

Jeszcze we wtorek niemieckie koła dyplomatyczne poinformowały z kolei, że w czasie drugiej rozmowy w Ankarze ambasador Erdmann zaapelował do tureckich władz o przestrzeganie niezależności wymiaru sprawiedliwości oraz wolności prasy i słowa.

Przewodniczący komisji spraw zagranicznych Bundestagu Norbert Roettgen nazwał działania Turcji "próbą szantażu, która skazana jest na niepowodzenie". Niemieckie Stowarzyszenie Dziennikarzy (DJV) oświadczyło, że Erdogan "się ośmiesza".

Bruksela: Erdogan przesadził

Krytykę pod adresem Turcji wystosowała w środę również Komisja Europejska. - Przewodniczący (KE) Jean-Claude Juncker nie ocenia wysoko wezwania niemieckiego ambasadora tylko z powodu materiału satyrycznego. Uważa on, że ten ruch oddala raczej Turcję od UE, niż ją do nas przybliża - powiedziała rzeczniczka KE Mina Andreewa na konferencji prasowej w Brukseli.

Jak podkreśliła, Juncker docenia unijno-turecką współpracę w rozwiązywaniu wspólnych problemów, ale ocenia, że zachowanie władz Turcji nie jest zgodne z wartościami UE dotyczącymi wolności słowa i mediów.

Władze w Ankarze domagały się usunięcia prześmiewczego filmu o Erdoganie z archiwum. Poinformował o tym we wtorek na swojej stronie internetowej niemiecki tygodnik "Der Spiegel".

ARD pokazała 17 marca w programie satyrycznym "extra 3" blisko dwuminutowy klip "Erdowie, Erdowo, Erdogan" zawierający krytyczną ocenę polityki wewnętrznej prezydenta Turcji. Przedmiotem krytyki były m.in. represje wobec niewygodnych dziennikarzy, brutalne interwencje policji wobec demonstrantów oraz pełen przepychu nowy pałac prezydencki. Komentarz do zdjęć podano w formie piosenki na melodię popularnego szlagieru.

Spór o satyrę nie jest jedynym w ostatnim czasie spięciem między Zachodem a Turcją. Gniew Erdogana wywołała w zeszłym tygodniu obecność przedstawicieli państw zachodnich na procesie krytycznych wobec rządu dziennikarzy. Erdmann oraz konsul generalny Wielkiej Brytanii Leigh Turner znajdowali się wśród osób obserwujących rozpoczęcie procesu w Stambule. - Kim jesteście? Co tam robiliście? To nie jest wasz kraj, to jest Turcja - mówił Erdogan w przemówieniu telewizyjnym. Jego zdaniem obecność dyplomatów była "ingerencją w postępowanie sądowe".

Turcja jest kluczowym dla UE partnerem w planie, który ma zahamować napływu migrantów do wspólnoty. Na szczycie UE-Turcja w połowie marca uzgodniono umowę, której celem jest zamknięcie szlaku egejskiego, jakim uchodźcy docierają do Europy. Dzięki temu porozumieniu liczba osób docierających na greckie wyspy spadła blisko dziesięciokrotnie.

Autor: adso\mtom / Źródło: PAP