Operacje w dzielnicach biedy są dopiero początkiem walki z przestępczością zorganizowaną w Rio de Janeiro - oświadczył prezydent Brazylii Luiz Inacio Lula da Silva. Polityk oświadczył, że władze zamierzają tę walkę wygrać.
Gubernator Rio de Janeiro Sergio Cabral poinformował, że część żołnierzy, którzy w niedzielę pomogli policji w zajęciu kolejnych faweli (dzielnic nędzy) na północy Rio de Janeiro, pozostanie na miejscu nawet przez kolejnych siedem miesięcy.
Cabral uzgodnił z ministrem obrony Nelsonem Jobimem, że na terenach będących bastionem handlarzy narkotyków wojsko będzie pomagać w zachowaniu bezpieczeństwa do czasu utworzenia stałych posterunków policji z wystarczającą liczbą funkcjonariuszy.
2,6 tys. żołnierzy
Zajmowanie faweli to odpowiedź władz na serię ataków i podpaleń samochodów w zamożnej dzielnicy miasta graniczącej z dzielnicami biedy. W czwartek policja i wojsko zajęły Vila Cruzeiro, a w niedzielę o świcie siły bezpieczeństwa opanowały grupę 15 faweli zamieszkaną przez ok. 400 tys. osób, zwaną Complexo de Alemao. To jest "królestwo" jednej z najgroźniejszych band przestępczych - "Czerwonego Komanda".
W niedzielnej operacji wzięło udział 2,6 tys. policjantów i żołnierzy. Użyto trzech śmigłowców, a także kilkudziesięciu samochodów pancernych.
Celem operacji jest zapewnienie większego bezpieczeństwa w Rio de Janeiro, gdzie w 2014 roku odbędą się mistrzostwa świata w piłce nożnej, a dwa lata później igrzyska olimpijskie.
Dzielnice biedy
Fawele, czyli slumsy, powstawały w ciągu wielu dziesięcioleci na zboczach wysokich pagórków okalających Rio de Janeiro od strony lądu i schodzących ku śródmieściu. W wielu miejscach te osiedla nędzy graniczą z zamożnymi dzielnicami, w których część ich mieszkańców znajduje zatrudnienie.
Źródło: PAP, tvn24.pl