Niemiecki prezydent "wreszcie przybył do rozdzieranego wojną kraju"

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier po raz pierwszy od rosyjskiej inwazji na Ukrainę, po miesiącach nieporozumień, pojechał z niezapowiadaną wizytą do Kijowa. "Jest ona korzystna nie tylko dla współpracy między obu krajami, ale także dla wizerunku samego szefa państwa" - ocenili dziennikarze gazety "Sueddeutsche Zeitung".

Zdjęcia Franka-Waltera Steinmeiera z Kijowa opublikowała Cerstin Gammelin, rzeczniczka prezydenckiej kancelarii.

Niemiecki dzienikarz ARD Matthias Deiss podał, że niemiecki prezydent był zmuszony rozmawiać z kobietami z Kariukówki (mieście w obwodzie czernihowskim) w schronie.

Dziennikarka ukraińskiego oddziału BBC Mirosława Petsa - w nawiązaniu do wpisu Deissa - przypomniała, że w Kariukówce w (marcu) 1943 roku miała miejsce masakra 6700 mieszkańców dokonana przez oddziały niemieckiej nazistowskiej formacji paramilitarnej SS. "Osiem dekad później ludzie tutaj są tu z powrotem, w schronach. Teraz z powodu rosyjskiej wojny" - napisała.

Z kolei ekspertka ds. dezinformacji i bezpieczeństwa Maria Avdeeva pokazała, że w przedziale pociągu, którym Steinmeier przyjechał do Kijowa postawiono wazon z bukietem irysów. To w nawiązaniu do trzech niemieckich systemów obrony IRIS-T, które - według zapowiedzi kanclerza Olafa Scholza - mają zostać dostarczone Ukrainie "tak szybko, jak to możliwe".

>> "IRIS-T broni naszego życia". Premier Ukrainy: niemieckie systemy zestrzeliwują dziewięć na dziesięć rakiet wroga

Niemiecki prezydent "chce wyjść z defensywy"

"Pół roku po tym, jak Kijów odmówił przyjęcia go, i tydzień po tym, jak obawy o bezpieczeństwo pokrzyżowały plany podróży, Frank-Walter Steinmeier wreszcie przybył do rozdzieranego wojną kraju. To dobry znak, który kładzie kres wielomiesięcznym nieporozumieniom i napięciom między Berlinem a Kijowem" - napisali dziennikarze "Sueddeutsche Zeitung".

Po tym, jak w zeszłym tygodniu wyjazd Steinmeiera do Kijowa nie doszedł do skutku, niemiecki europoseł chadecki Daniel Caspary skomentował na Twitterze, że "tchórzliwe odwołanie podróży prezydenta federalnego do Kijowa" to "całkowita hańba dla Niemiec".

Zarzuty i krytyka wobec prezydenta pojawiały się często, ale "sam Steinmeier sam bardzo się do tego przyczynił" – oceniono na łamach "Sueddeutsche Zeitung". "Jako minister spraw zagranicznych w gabinecie Angeli Merkel i szef kancelarii Gerharda Schroedera, Steinmeier był współodpowiedzialny za stosunki Niemiec z Putinem, które były pełne poważnych błędów. Ostrzeżenia na temat rosyjskiego prezydenta zbyt często były lekceważone, określane jako 'pobrzękiwanie szabelką' nawet przez Steinmeiera" - napisano dalej w "SZ", dodając, że "ta przeszłość utrudnia prezydentowi federalnemu spełnienie pokładanych w nim oczekiwań".

"Jako głowa państwa, nie odpowiada za działania i bieżącą politykę. Powinien jednak zapewniać kierunek w czasie bezprecedensowego od dziesięcioleci kryzysu" - oceniono w gazecie. Zapowiedziano przy tym, że w najbliższy piątek Steinmeier "nareszcie chce wyjść z defensywy z pomocą wielkiego przemówienia", które pod hasłem "wzmacniania wszystkiego, co nas łączy" ma wygłosić w siedzibie prezydenta w Berlinie.

"Można odnieść wrażenie, że Steinmeier bardzo chciał dotrzeć na Ukrainę przed tym wystąpieniem. Bo myśli, że (dzięki temu) w piątek wyda się bardziej wiarygodny" – podsumowano w "SZ", dodając, że niemiecki prezydent pojechał na Ukrainę "także w swojej własnej misji".

Autorka/Autor:akw\mtom

Źródło: PAP, tvn24.pl

Tagi:
Raporty: