Zachodni politycy oceniają, że ryzyko użycia przez Rosję broni atomowej rośnie. Można uznać, że istnieją cztery scenariusze kryzysu nuklearnego, jaki może wywołać Kreml - pisze główny komentator spraw zagranicznych dziennika "Financial Times" Gideon Rachman, oceniając, że najbardziej prawdopodobny jest ten "optymistyczny". W tym dniu brytyjski minister spraw zagranicznych James Cleverly ostrzegł, że Rosja poniesie "poważne konsekwencje", jeśli Władimir Putin zdecyduje się użyć broni jądrowej na Ukrainie.
"Stany Zjednoczone i ich sojusznicy posługują się mieszanką dyplomacji i odstraszania, aby nie dopuścić do sytuacji, w której Rosja użyje broni atomowej, ale zarazem zastanawiają się nad globalnymi konsekwencjami zastosowania takiej broni. Presja jest ogromna" - pisze Gideon Rachman. "W uproszczeniu istnieją cztery scenariusze kryzysu, które należy rozważyć: nuklearna normalizacja, nuklearny szantaż, uniknięcie konfrontacji i armagedon" - wylicza.
"Nuklearną normalizacją" Rachman nazywa sytuację, w której Zachód nie zareagowałby na użycie przez Rosję broni atomowej z obawy przed bezpośrednim zaangażowaniem swoich sił w konflikt, co mogłoby doprowadzić do wojny nuklearnej na pełną skalę. "Nikt nie powinien być przekonany, że jesteśmy w stanie kontrolować ryzyko (takiej) eskalacji" - ostrzegł cytowany przez "FT" przedstawiciel amerykańskiej administracji.
Gdyby jednak Zachód nie odpowiedział na użycie przez Rosję bomby atomowej, złamane zostałoby tabu obowiązujące od 1945 roku. Prowadziłoby to do "nuklearnej normalizacji", czyli do sytuacji, w której wiele krajów, na przykład Korea Północna i Chiny, mogłoby się pokusić o zastosowanie takiej broni. Inne państwa zaczęłyby szybko starać się o pozyskanie własnego arsenału nuklearnego, by móc się bronić. Świat ogarnąłby niepokój, prowadzący do załamania rynków i być może paniki, która skłaniałaby ludzi do wyprowadzania się z dużych miast - prognozuje Rachman.
Felieton Jacka Stawiskiego: Rosja grozi uderzeniem nuklearnym. To może być blef. A jeśli dyktator z Kremla nie blefuje?
Obawy związane z takim scenariuszem sprawiają, że pojawiły się opinie, iż należy jednak rozpocząć negocjacje z Rosją. To jednak doprowadziłoby do sytuacji, w której Kreml zdałby sobie sprawę, że może skutecznie uprawiać "szantaż nuklearny" - kontynuuje autor. "Co powstrzymałoby Moskwę przed kolejnymi nuklearnymi groźbami, być może wymierzonymi w Europę Wschodnią?" - dodaje.
Trzeci scenariusz to "armagedon", czyli wojna nuklearna na pełną skalę, przed którą ostrzegł publicznie amerykański prezydent Joe Biden. Zdaniem Rachmana trzy najczarniejsze scenariusze są na razie wciąż mniej prawdopodobne niż czwarty, optymistyczny, czyli uniknięcie wojny nuklearnej.
Autor przypomina, że od 1945 roku przywódcy zdołali wielokrotnie cofnąć się "znad otchłani" i zachowali świadomość, że "fałszywy ruch mógłby pociągnąć za sobą miliony ofiar lub nawet zniszczyć planetę". "To powinno nadal działać. Być może" - konkluduje Rachman.
Brytyjski szef MSZ ostrzega Rosję
Tego dnia brytyjski minister spraw zagranicznych James Cleverly mówił w Izbie Gmin, że "żaden inny kraj nie mówi o użyciu broni jądrowej" i "żaden kraj nie zagraża Rosji ani prezydentowi Putinowi". - Powinien on mieć jasność, że dla Wielkiej Brytanii i naszych sojuszników jakiekolwiek użycie broni jądrowej zasadniczo zmieniłoby charakter tego konfliktu. To miałoby poważne konsekwencje dla Rosji - oświadczył.
Dodał, że "coraz bardziej desperackie oświadczenia" Kremla miały na celu odwrócenie uwagi od coraz gorszych efektów jego wysiłków wojennych. Było to odniesienie do zeszłotygodniowych zarzutów rosyjskiego ministerstwa obrony, które bez podawania jakichkolwiek dowodów oświadczyło, że to personel brytyjskiej marynarki wojennej wysadził we wrześniu gazociągi Nord Stream, oraz do innych twierdzeń, jakoby to brytyjscy specjaliści skierowali w sobotę atak ukraińskich dronów na okręty Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu na okupowanym przez Rosję Krymie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Andrey Rudakov/Bloomberg via Getty Images