Oddziały z Etiopii i Erytrei dopuszczały się licznych aktów przemocy seksualnej wobec kobiet w Tigraju - alarmuje Amnesty International. Międzynarodowa organizacja pozarządowa broniąca praw człowieka jest zdania, że "gwałty i przemoc seksualna były używane jako narzędzie trwającej w tym regionie wojny domowej".
Broniąca praw człowieka organizacja przeprowadziła wywiady z 63 ofiarami gwałtów i służbami medycznymi z których wynika, że sprawcy dopuszczali się okrucieństw z rażącym poczuciem bezkarności. Raport wzywa strony do pociągnięcia sprawców do odpowiedzialności.
- Oczywistym jest, że gwałty i przemoc seksualna były używane jako narzędzie wojny, którym zadawano długotrwałe rany fizyczne i psychiczne kobietom i dziewczynkom Tigraju. Setki z nich padły ofiarą brutalnego traktowania, mającego na celu wyniszczenie i dehumanizację - komentowała opublikowany w środę raport Agnes Callamard, sekretarz generalna Amnesty International. - Surowość i rozmiar popełnionych przestępstw seksualnych jest szczególnie szokująca i podlega mianu zbrodni wojennej, a nawet zbrodni przeciw ludzkości - oceniła Callamard.
Odpowiedź rządu Etiopii
Strona etiopska ustosunkowała się do publikacji stwierdzając, że raport jest "kampanią oczerniającą" rząd i nastawiony jest na sensację. Z kolei minister informacji Erytrei Yemane Gebremeskel nazwał na Twitterze doniesienia AI "wrogą agendą".
W wyniku trwającego od początku listopada zeszłego roku konfliktu pomiędzy rządem etiopskim a tigrajskimi rebeliantami skupionymi w Tigrajskim Ludowym Froncie Wyzwolenia zginęły tysiące osób, a setki tysięcy zostały zmuszone do opuszczenia swoich domostw. Poza przedstawioną w raporcie AI przemocą seksualną na szeroką skalę w Tigraju miały miejsca też okrucieństwa, takie jak pozasądowe egzekucje, czy przymusowe eksmisje – wynika z danych lokalnych władz i organizacji pomocowych.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Oscar Espinosa / Shutterstock