Państwo Islamskie mogło użyć broni chemicznej w czasie ataku na miasto Marea oddalone o 25 km od Aleppo na północy Syrii - poinformowali Lekarze bez granic. Uratowano życie czterem członkom rodziny, na której dom spadł pocisk. Wszyscy mieli poparzenia, pęcherze i poważne problemy z oddychaniem. Inna organizacja działająca w Syrii podała, że w ataku ucierpiały dziesiątki osób.
Lekarze bez granic (MSF) podali, że w piątkowy wieczór po ataku dokonanym przez dżihadystów w prowincji Aleppo do ich ośrodka trafiła czteroosobowa rodzina.
Gaz musztardowy. Pociski spadły na cywilów
- Choć nie mamy w laboratorium sprzętu, który mógłby dostarczyć pewnego dowodu na użycie broni chemicznej, rodzina, która ucierpiała, miała symptomy wskazujące na kontakt z tym rodzajem broni - wyjaśnił Pablo Marco kierujący misją MSF w Syrii.
Jego opinię potwierdzili i rozszerzyli członkowie organizacji Syryjsko-Amerykańskie Stowarzyszenie Medyczne. Podali oni, że w poniedziałek w jednym ze szpitali, w którym pracują na co dzień w Marei ich lekarze, pojawiło się 50 cywilów cierpiących od wielu dni na poparzenia, infekcje skóry i oczu oraz trudności z oddychaniem.
Eksperci współpracujący z organizacją wysłani w miejsce ataku stwierdzili, że co najmniej połowa z kilkudziesięciu pocisków, jakie spadły na domy, zawierała gaz musztardowy.
Kontakt cywilów z bronią chemiczną udało się potwierdzić po pobraniu krwi i wycinków skóry, i włosów.
Na początku sierpnia Pentagon poinformował, że islamiści prawdopodobnie używają w północnej Syrii przy granicy z Turcją broni chemicznej w atakach na oddziały kurdyjskich peszmergów. W tej sprawie toczone są dwa oddzielne śledztwa.
Autor: adso\mtom / Źródło: bbc.co.uk