Reporter CNN postanowił na własne oczy sprawdzić, jak wygląda wojna Syrii z perspektywy snajpera. Towarzyszył żołnierzom walczącym po stronie reżimu prezydenta.
Pochowani w krzakach snajperzy i odgłosy strzałów z karabinów to codzienność w Damaszku. Bojownikom walczącym po stronie reżimu prezydenta Asada towarzyszył niedawno reporter CNN Frederik Pleitgen.
- Jesteśmy na stanowisku snajperskim. Prorządowy bojownik powiedział mi, że widzi snajperów wroga przez lunetę, więc czekamy co się wydarzy - relacjonuje Pleitgen.
Po chwili pada strzał i na jego oczach snajper zabija bojownika sił antyrządowych powstańców. Tak krok po kroku, strzał po strzale siły wierne władzy odzyskują kolejne części stolicy.
Po drugiej stronie worka z piaskiem
- Walczymy z muzułmańskimi ekstremistami, po ich stronie są bojownicy z Al-Kaidy, głównie najemnicy z Emiratów Arabskich, Afganistanu i Pakistanu - wylicza Abu Ihab, dowódca oddziału wiernego reżimowi.
To typowe tłumaczenie, że wrogiem są nie bojownicy o demokrację lecz wichrzyciele i terroryści.
Snajperów i towarzyszącego im reportera od przeciwników dzielą często tylko worki z piaskiem. Bojownicy wierni reżimowi strzelają głównie z opuszczonych budynków, do niedawna w rękach rebeliantów.
Śmiertelna niespodzianka
- Powstańcy zamontowali tu pułapkę. Przedmiot wyglądający jak granat, do którego podłączony jest drut. Kto przeszedłby przez drzwi, wzdłuż których rozciąga się drut, pewnie by zginął - opisuje reporter.
Prorządowi bojownicy są przekonani, że przywrócą w kraju porządek. - Będziemy dalej walczyć aż wyplenimy stąd Al-Kaidę i innych powstańców - zapowiada Ihab.
Autor: bor//bgr / Źródło: tvn24