Na stacji metra w Charkowie, która została przekształcona w schron przeciwlotniczy, reporterka CNN rozmawiała z Oksaną i dwójką jej dzieci. Ukrainka powiedziała, że ona i jej rodzina "byli przerażeni" na wieść o rosyjskim ataku. - Przecież to jest nie do wiary, nawet teraz ciężko mi w to uwierzyć, że coś takiego nam się przytrafiło - powiedziała.
Reporterka CNN Clarissa Ward była na jednej ze stacji metra w Charkowie, która została przekształcona w prowizoryczny schron przeciwlotniczy po tym, gdy Rosja zaczęła atak na Ukrainę.
Reporterka rozmawiała z Oksaną, która pojawiła się tam wraz z dwójką swoich dzieci: dziewięcioletnim synem i sześcioletnią córką. - Byliśmy przerażeni - powiedziała pytana o swoją pierwszą reakcję na rosyjski atak. - Przybyliśmy tu do rodziców męża i to się stało po tym, jak tu przyjechaliśmy - mówiła dalej Oksana.
- Wyglądacie na bardzo silnych, biorąc pod uwagę to, jak bardzo przerażająca jest to sytuacja - zwróciła się do nich Ward. - Robimy, co możemy. Staramy się być dzielni, bo mamy dzieci, przecież nie chcemy im pokazać, że możemy się czegokolwiek bać - odparła.
- Jak myślicie, dlaczego Putin to robi? - zapytała reporterka. - Myślę, że Putin nie chce, aby nasz prezydent był naszym prezydentem, nie chce Zełenskiego, nie chce, żeby on utrzymał władzę - odpowiedziała Ukrainka.
Oksana zapytana, czy myślała, że coś takiego może się wydarzyć, odparła: - Nigdy, przecież to jest nie do wiary. Nawet teraz ciężko mi w to uwierzyć, że coś takiego nam się przytrafiło - powiedziała.
Atak Rosji na Ukrainę
Rosja zaatakowała Ukrainę po wydanym przez Władimira Putina rozkazie przeprowadzenia specjalnej operacji wojskowej w Donbasie. Do ataków na infrastrukturę wojskową dochodzi w wielu ukraińskich regionach i miastach. Ukraińska armia przekazała, że na wschodzie kraju zniszczonych zostało kilka rosyjskich samolotów, śmigłowców, czołgów i wozów bojowych.
Relacja tvn24.pl: Atak Rosji na Ukrainę
Atak Rosji na Ukrainę - oglądaj program specjalny w TVN24:
Źródło: CNN