Ochrona papieża Franciszka została wzmocniona - podało w czwartek „Corriere della Sera”. Powodem jest zagrożenie ze strony tzw. samotnych wilków, czyli działających samodzielnie terrorystów, którzy mogą inspirować się falą przemocy Państwa Islamskiego. Do tych informacji szybko odniósł się Watykan, który zapewnił, że nie ma żadnego konkretnego powodu do obaw o bezpieczeństwo papieża.
- Nie ma żadnego szczególnego powodu do zaniepokojenia. Nic mi nie wiadomo o zwiększeniu ochrony papieża. Wszystko jest jak do tej pory - tak ksiądz Federico Lombardi, dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, podobnie jak po wcześniejszych podobnych publikacjach skomentował w rozmowie z dziennikarzami obszerny czwartkowy artykuł na łamach "Corriere della Sera".
Włoski dziennik zauważa, że bardzo trudno przekonać Franciszka do jakiejkolwiek ostrożności i przestrzegania zasad bezpieczeństwa. Wie o tym najlepiej - jak się podkreśla dziennik - watykańska żandarmeria, która nie bez problemów zdołała przekonać papieża do zachowania minimum środków ostrożności. - Do opancerzonego samochodu wy sobie wsiadajcie - miał, według dziennika, powiedzieć papież żandarmom. Zaniepokojeni są nie tylko jego współpracownicy, ale także argentyńscy rodacy, którzy w czasie audiencji pytają Franciszka, czy jest wystarczająco chroniony. „Narzucił model religijności oznaczający zniesienie bariery między papieżem-królem a jego poddanymi” - napisał publicysta Massimo Franco. To ten styl życia - zauważył komentator - uczynił z niego „mit tłumów”, ale i potencjalnie łatwy cel dla terrorystów. Jednocześnie na łamach włoskiej gazety zastrzega on, że nie ma konkretnych sygnałów ze strony służb o realnych zagrożeniach. Niekiedy wyrażane są obawy, że może dojść do spektakularnej akcji samodzielnie przygotowanej przez wywodzącego się z Europy sympatyka terrorystów z Państwa Islamskiego. W tym kontekście wymienia się możliwość użycia drona podczas audiencji generalnej na placu Świętego Piotra.
Dżihadyści zagrożeniem?
„Corriere della Sera” informuje, że dokumenty analizowane w ośrodkach ds. walki z terroryzmem w Waszyngtonie czy Londynie potwierdzają istnienie zagrożenia dla papieża. Ale groźby te nie są na tyle realne, aby wcielono w życie nadzwyczajny plan jego ochrony. Przypomina się słowa kardynała Timothy'ego Dolana z Nowego Jorku, który w wywiadzie powiedział, że Franciszek będzie musiał zgodzić się na ograniczenia narzucane mu w trosce o jego bezpieczeństwo i nietykalność. Nie jest jednak jasne, czy papież rzeczywiście się do tego dostosował - zaznacza autor komentarza.
Przytacza też opinię jednego z włoskich kardynałów, którego zdaniem wcześniej czy później może wydarzyć się coś, co będzie przemawiać za tym, aby papież przeniósł się jednak z Domu Świętej Marty, czyli hotelu dla dostojników na terenie Watykanu, do apartamentu w Pałacu Apostolskim.
Franciszek się nie boi
Franciszek nie jest jednak zaniepokojony i dlatego nie zamierza zmieniać miejsca zamieszkania oraz przyzwyczajeń - dodaje włoski publicysta.
O tym, że czasem mimo wszystko słucha rad i sugestii świadczy to, co wydarzyło się w sierpniu. „Corriere della Sera” pisze, że w drodze powrotnej z Korei Południowej Franciszek chciał zatrzymać się w Kurdystanie, by stamtąd wystosować apel w obronie prześladowanych chrześcijan na pograniczu Syrii i Iraku.
Jednak - jak twierdzi gazeta - służby specjalne powstrzymały przed tym papieża wyliczając zagrożenia związane z wizytą w tym miejscu. Obserwując transmisje z papieskich audiencji generalnych na placu Świętego Piotra można przekonać się, że zastosowano dodatkowe środki ostrożności. Znacznie krócej, bo zaledwie niecały kwadrans, Franciszek objeżdża w papamobile plac przed audiencją. Jeszcze kilka miesięcy temu przeznaczał na to kilkadziesiąt minut. Poza tym zwiększono kordon bezpieczeństwa wokół jego pojazdu. Z jednego zwyczaju papież nie zrezygnował - wciąż pije swój ulubiony napar yerba mate z kubeczków podawanych mu przez wiernych. Artykuł na temat bezpieczeństwa papieża ukazał się na 8 dni przed jego podróżą do Turcji.
Autor: kg//rzw / Źródło: PAP