Szef ministerstwa spraw zagranicznych Włoch Luigi Di Maio odniósł się do rosyjskich komentarzy do dymisji złożonej przez premiera Mario Draghiego w wyniku rozłamu w koalicji, wywołanego przez Ruch Pięciu Gwiazd. Powiedział, że "serce mu się kraje", gdy widzi, że w Rosji świętują z powodu kryzysu rządowego w Rzymie.
Były prezydent i były premier Rosji Dmitrij Miedwiediew, obecnie wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, na jednym z komunikatorów zastanawia się, kto będzie następny po premierze Wielkiej Brytanii Borisie Johnsonie i Mario Draghim.
Szef włoskiej dyplomacji Luigi Di Maio, który niedawno opuścił Ruch Pięciu Gwiazd w wyniku sporu, oświadczył w czwartek w telewizji RAI: "Serce mi się kraje, gdy widzę, że w drugiej części świata, w Moskwie, gdzie jest autokracja, Miedwiediew świętuje, bo jedna z najpotężniejszych światowych demokracji - Włochy - została osłabiona".
Minister spraw zagranicznych podkreślił, że "potrzebny jest akt dojrzałości, a nie tylko odpowiedzialność ze strony sił politycznych".
Draghi podał się do dymisji
20 lipca premier Draghi, którego dymisji nie przyjął prezydent Sergio Mattarella, ma przedstawić w parlamencie informację na temat sytuacji w koalicji po geście polityków Ruchu Pięciu Gwiazd, którzy nie wzięli udziału w głosowaniu nad wotum zaufania dla Rady Ministrów. Nie głosował nawet jeden z ministrów.
Z wypowiedzi przedstawicieli ugrupowań koalicyjnych wynika, że mogą zostać podjęte próby powołania nowego rządu Mario Draghiego, już bez antystemowego Ruchu. Nie jest jasne, czy obecny, bezpartyjny premier zgodzi się na takie rozwiązanie.
Źródło: PAP