56-letni Brytyjczyk zmarł podczas wakacji we Włoszech. Mężczyzna prawdopodobnie doznał ataku serca, gdy wraz z rodziną wchodził na Wezuwiusza. Jego żona przyznała, że niedawno przeszedł operację.
"Guardian" opisuje, że 56-letni Mark John Irwin, Brytyjczyk mieszkający w USA, spędzał wraz żoną i dwójką dzieci wakacje na południu Włoch. W niedzielę wybrali się na górującego nad Neapolem Wezuwiusza. W czasie wędrówki mężczyzna źle się poczuł i zasłabł. Pomocy od razu udzielili mu obecni na miejscu przewodnicy. Mimo 40-minutowej reanimacji turysta zmarł.
ZOBACZ TEŻ: Ciało niemieckiego turysty znalezione na Krecie
Brytyjczyk zmarł na wakacjach
Paolo Cappelli, prezes stowarzyszenia przewodników górskich, który uczestniczył w akcji ratunkowej, poinformował w rozmowie z "Telegraph", że 56-latek był już na szczycie wulkanu, gdy zasłabł. - Jego żona powiedziała nam, że dwa, trzy miesiące temu przeszedł operację serca. Sądzimy, że mógł mieć zawał - powiedział.
Rzecznik brytyjskiego Biura Spraw Zagranicznych, Wspólnoty Narodów i Rozwoju poinformował, że służby pomagają rodzinie zmarłego mężczyzny i są w kontakcie w lokalnymi władzami.
Fala upałów na południu Europy
W ostatnich dniach we Włoszech nasiliła się fala upałów, a w wielu regionach kraju temperatury sięgają 40 stopni Celsjusza. Podobna sytuacja występuje też w innych krajach południa Europy, m.in. w Grecji, gdzie upały skutkowały śmiercią już sześciorga turystów.
Cappelli zauważył, że w niedzielę, gdy doszło do tragedii, na szczycie Wezuwiusza temperatury nie były aż tak ekstremalne. Podkreślił też, że w tym miejscu bardzo rzadko dochodzi do podobnych sytuacji - jest to jeden przypadek zgonu na rok lub dwa lata. Jego zdaniem nie jest to duża liczba, "biorąc pod uwagę fakt, że dziennie około trzech tysięcy osób wspina się na szczyt wulkanu".
Źródło: Guardian, Telegraph
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock