Bułgaria zaprzeczyła pogłoskom, że ciężarówka, której eksplozja uszkodziła rosyjski most na zaanektowany Krym, przejechała przez jej terytorium. Wcześniej doradca prezydenta Ukrainy stwierdził w wywiadzie dla włoskiego dziennika "Corriere della Sera", że za eksplozją na tak zwanym moście Putina stoją rosyjskie służby specjalne.
Szef rosyjskiego komitetu śledczego Aleksander Bastrykin powiedział we wtorek, że ciężarówka - powiązana z potężnym wybuchem na moście Krymskim - zanim dotarła w okolice transportowanego drogą kolejową paliwa, przejechała przez Bułgarię, Gruzję, Armenię, Osetię Południową i rosyjski region Krasnodar.
"Bezspornie ustalono, że ciężarówka wysadzona w powietrzne na moście na Krym nigdy nie znajdowała się na terytorium Bułgarii" - podały w oświadczeniu bułgarskie władze. "Rząd w żaden sposób nie pozwoli, aby nazwa naszego kraju była kojarzona z jakimkolwiek zaangażowaniem w działalność terrorystyczną" - dodano.
Podolak: eksplozja na moście Krymskim to operacja rosyjskich służb
W rozmowie z włoską gazetą "Corriere della Sera" Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy powiedział: "w ostatnich tygodniach konflikt między dwiema wieżami Kremla, czyli rosyjskim ministerstwem obrony i służbą FSB nasilił się".
- Kontrola nad mostem podlega jurysdykcji FSB. Dlatego służby ministerstwa obrony zaatakowały go, by winą obciążyć służby specjalne - uważa doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.
- Według informacji geolokalizacyjnych ciężarówka dotarła z terytorium rosyjskiego. A sam pojazd jest rosyjski. Synchronizacja eksplozji z przejazdem transportu paliwa wskazuje na uważne zaplanowanie operacji - dodał Podolak. Zastrzegł zarazem, że "nie oznacza to tego, że most nie może być uważany za uzasadniony cel".
Źródło: Reuters, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Twitter/@pravda_eng