Prezydent Rosji Władimir Putin w 2014 roku nakazał zestrzelenie samolotu pasażerskiego z 110 osobami na pokładzie. Jeden z pasażerów miał mieć bombę i domagał się lotu w kierunku Soczi, gdzie rozpoczynała się właśnie ceremonia otwarcia zimowych igrzysk olimpijskich.
Informacje te ujawnił sam Władimir Putin w udostępnionym w rosyjskich mediach społecznościowych dwugodzinnym filmie dokumentalnym zatytułowanym "Putin".
"Działamy zgodnie z procedurą"
W rozmowie z dziennikarzem Andriejem Kondraszowem prezydent powiedział, że krótko przed rozpoczęciem ceremonii otwarcia zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi w 2014 roku otrzymał telefon od służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo imprezy. - Powiedziano mi: samolot lecący z Ukrainy do Stambułu został przechwycony, porywacze domagają się lądowania w Soczi - relacjonował Putin.
Jak tłumaczy z kolei w filmie Kondraszow, chodziło o boeinga 737-800 tureckich linii Pegasus Airlines, którego piloci mieli zgłosić, że jeden z pasażerów na pokładzie ma bombę i musieli zmienić kierunek lotu, by lecieć w kierunku Soczi. Na pokładzie samolotu znajdowało się 110 pasażerów, podczas gdy na stadionie w Soczi, na którym organizowana była ceremonia otwarcia igrzysk, zebrało się ponad 40 tysięcy ludzi.
Władimir Putin mówił, że poprosił o radę oficerów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo, którzy poinformowali go, że procedura awaryjna w tego typu sytuacji zaleca zestrzelenie maszyny.
- Powiedziałem im: działamy zgodnie z procedurą - przyznał rosyjski prezydent, dodając, że niedługo potem sam również przybył na stadion olimpijski razem z przedstawicielami Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.
Pasażer był pijany
Po kilku minutach od pierwszej informacji prezydent Rosji otrzymał kolejny telefon, w którym poinformowano go, że był to fałszywy alarm. Pasażer, który miał mieć bombę, okazał się pijany, a samolot wrócił na swoją trasę w kierunku Turcji.
Jak informuje agencja Reutera, informacje te potwierdził rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
Autor: mm//now / Źródło: Reuters