Wkleili rodzinę w ruiny. Gazeta zmanipulowała zdjęcie z Aleppo

Austriacka gazeta posunęła się do niedopuszczalnej manipulacjiGizmodo.co.uk

Największa austriacka gazeta "Kronen Zeitung", dopuściła się manipulacji. Opisując konflikt w Syrii dała przerobione zdjęcia. Prawdopodobnie, by wyglądało dramatyczniej. Nie wiadomo jednak po co, bo dramatycznych zdjęć z Aleppo, Homs i innych syryjskich miast nie brakuje.

Podczas opisywania walk z Aleppo "Kronen Zeitung" pokazała fotografię mężczyzny z małym dzieckiem na rękach umieszczone na tle zniszczonych budynków. Z tym, że nie była to prawdziwa scena, a fotomontaż.

Jak pisze portal Gizmodo, internauci szybko odkryli oszustwo. Odnaleźli też pochodzące z Europejskiej Agencji Fotograficznej (EPA) oryginalne zdjęcie. Postacie pochodziły z jednej fotografii, przedstawiającej sytuację w Syrii, a tło z innej.

Działanie to było nie tylko nieetyczne - bo wprowadziło w błąd czytelników, ale też głupie (liczenie, że manipulacja nie wyjdzie na jaw) i najnormalniej w świecie niepotrzebne, bo światowe agencje prasowe każdego dnia z Syrii dostarczają dramatyczne i w stu procentach prawdziwe obrazy.

Podmiana prezydentów

To nie pierwszy przypadek w ostatnich latach, gdy media dopuszczają się manipulacji materiałem fotograficznym.

I tak na przykład we wrześniu 2010 roku egipski tygodnik "Al-Ahram" zamienił miejscami na czerwonym dywanie ówczesnego prezydenta Hosniego Mubaraka i Baracka Obamę. Idący za prezydentem USA, Benjaminem Netanjahu i Mahmudem Abbasem Mubarak nagle... znalazł się na czele. Wszystko to przy okazji spotkania w Waszyngtonie na temat procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie.

Reutersgate

Jeszcze bardziej znany był casus wieloletniego fotografa agencji Reutera na Bliskim Wschodzie, Libańczyka Adnana Hajja.

Podczas relacjonowania konfliktu libańsko-izraelskiego (2006 r.) zmanipulował on swoje zdjęcia tak, by wyglądały na znacznie bardziej dramatyczne. I tak w jednym z przypadków za pomocą tzw. klonowania powiększył znacznie słup dymu powstały po izraelskim bombardowaniu Bejrutu.

W innym - sklonował on flary wyrzucane przez myśliwiec F-16 należący do Izraela (dla efektu) i wypaczył znaczenie zdjęcia, bo podpis pod obrazem informował, że samolot odpala rakiety powietrze-ziemia w kierunku miasta An-Nabatija.

Po wyjściu na jaw oszustwa Hajj został wyrzucony z pracy, a Reuters wycofał ze sprzedaży 920 zrobionych przez niego fotografii. Całą sprawę nazywa się często po prostu "Reutersgate".

Afera w Basrze

Kolejnym antybohaterem relacjonowania konfliktów zbrojnych w ostatniej dekadzie był pracujący dla "Los Angeles Times" fotograf wojenny Brian Walski. Podczas inwazji na Irak w 2003 roku wykonał on serię zdjęć, na których widać brytyjskiego żołnierza w Basrze, który nakazuje kryć się irackim cywilom. Bardzo sugestywne zdjęcie ukazało się na pierwszej stronie "LA Times". Żołnierz ma wysuniętą do przodu rękę, a Irakijczyk z dzieckiem przy piersi spogląda w jego stronę. Niezwykła siła wyrazu. Jednak – co wkrótce wyszło na jaw – udało się ją osiągnąć dzięki oszustwu. Zbito dwa zdjęcia w całość. Kiedy tylko manipulacja wyszła na jaw Walski, szanowany fotograf z 20-letnim stażem, został zwolniony przez gazetę. – Przez całą karierę utrzymywałem najwyższy standard etyczny i szczerze mówiąc nie mogę wyjaśnić całkowitego załamania mojego osądu w tamtej sytuacji – powiedział później Walski dodając, że czeka go w przyszłości wiele nieprzespanych nocy. W tej chwili jest fotografem ślubnym.

Polska afera

W Polsce w 2007 roku doszło do podobnego skandalu. Nagrodzony na konkursie Grand Press Photo ówczesny fotograf "Gazety Wyborczej" Piotr Skórnicki powielił liczbę gołębi siedzących na przystanku tramwajowym na jednym ze swoich zdjęć. Ostatecznie manipulacja kosztowała go nie tylko odebranie nagrody, ale też utratę pracy w dzienniku.

Ściśnięte piramidy na okładce "National Geographic""National Geographic"

Wpadka giganta Podobne przypadki w ostatnich latach miały miejsce wielokrotnie. Kompromitującą wpadkę zaliczył raz nawet najbardziej szanowany magazym przyrodniczo-podróżniczy na świecie - "National Geografic" - gdy w 1982 roku ścisnął piramidy w Gizie, by zmieściły się one w pionowym, okładkowym kadrze.

Manipulacja stara jak fotografia

Jednak manipulacja obrazem fotograficznym jest prawie tak stara, jak sama fotografia. Już w drugiej połowie XIX wieku miał miejsce bardzo znany przypadek. Mianowicie znane zdjęcie prezydenta USA Abrahama Lincolna zostało spreparowane. W istocie było ono zbitką dwóch fotografii - głowy Lincolna i ciała innego amerykańskiego polityka - 7. wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych Johna C. Calhouna.

Głowa Lincolna, ciało Calhouna, czyli manipulacja a la XIX wiekInternet

Poprawianie historii

Do manipulacji obrazem wielokrotnie posuwano się w ZSRR. I tak, kiedy w niełaskę popadali kolejni oficjele, Stalin nakazał wymazywanie ich z fotografii i w ten sposób niejako pisał historię na nowo.

Taki los spotkał m.in. Lwa Trockiego czy byłego szefa NKWD Nikołaja Jeżowa. Po podobne praktyki sięgano m.in. w Chinach, ale też dopuszczano się manipulacji zdjęciami w USA, Korei Północnej i wielu innych miejscach.

Stalin z Jeżowem i bez szefa NKWDWikipedia

Autor: Jakub Nowak//kdj/k / Źródło: Gizmodo.co.uk; tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Gizmodo.co.uk

Raporty: