Donald Trump potwierdził w środę, że szef CIA Mike Pompeo był w zeszłym tygodniu w Korei Północnej, gdzie spotkał się z Kim Dzong Unem. "Spotkanie przebiegło gładko, zbudowano dobrą relację" - napisał na Twitterze prezydent USA. Pompeo ma wkrótce objąć stanowisko szefa amerykańskiej dyplomacji.
O tajnej misji Pompeo poinformował jako pierwszy "Washington Post". Jak pisał dziennik, do wizyty w stolicy Korei Północnej miało dojść w okresie Świąt Wielkanocnych.
Tajemnica
"Nadzwyczajna i utrzymana w największej tajemnicy wizyta w Korei Północnej zaufanego człowieka Trumpa miała na celu przygotowanie gruntu pod planowane spotkanie prezydenta USA z autorytarnym przywódcą Korei Północnej w sprawie przyszłości północnokoreańskiego programu atomowego" - wskazywał "WaPo".
Według dziennika oznacza to, że Pompeo stanął faktycznie na czele zespołu oddelegowanego do rozmów z Pjongjangiem.
"Jego rozmowy z Kim Dzong Unem byłyby zaś najwyższym rangą spotkaniem dwustronnym od 2000 roku, gdy ówczesna sekretarz stanu Madeleine Albright spotkała się z Kim Dzong Ilem - ojcem i poprzednikiem północnokoreańskiego dyktatora" - zauważył "WaPo".
Potwierdzenie
W środę doniesienia o wizycie Pompeo w Korei Północnej potwierdził Donald Trump.
"Mike Pompeo spotkał się w zeszłym tygodniu w Korei Północnej z Kim Dzong Unem. Spotkanie przebiegło bardzo gładko i zbudowano dobrą relację. Teraz opracowywane są szczegóły szczytu. Denuklearyzacja będzie wspaniałą rzeczą dla świata, ale także dla Korei Północnej" - napisał prezydent USA na Twitterze.
Oczekiwanie na efekty
We wtorek Trump mówił, że "władze Korei Północnej angażują się coraz bardziej w przygotowanie szczytu z udziałem prezydenta USA i przywódcy Korei Północnej i jest to zaangażowanie na coraz wyższym szczeblu".
Dodał też, że "wszystko to skłania do wiary w dobrą wolę Pjongjangu" i "dzięki temu dzieją się pozytywne rzeczy na poziomie dyplomacji".
- Zobaczymy, co to da, bo w ostatecznym rachunku nie chodzi o to, że myślimy o tym, aby się spotkać czy też że się spotykamy. Liczą się efekty takiego spotkania - zaznaczył Trump.
Agencja Reutersa zwraca uwagę w komentarzu, że prezydent Trump "dopuścił też możliwość, że do spotkania na szczycie między nim a Kimem nie dojdzie, jeśli sprawy przybiorą zły obrót". W takim wypadku, jak zaznaczył Trump, Stany Zjednoczone i Japonia powrócą do praktyki wywierania presji na Pjongjang poprzez sankcje.
Na początku marca Trump zaakceptował propozycję spotkania z Kim Dzong Unem, która została mu przekazana za pośrednictwem dyplomatów południowokoreańskich. Przywódca Korei Północnej zobowiązał się wówczas, iż do czasu spotkania z prezydentem USA powstrzyma się od wszelkich prób z bronią atomową i testów rakietowych.
Odwilż w relacjach nastąpiła po wizycie delegacji Korei Północną w lutym na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pjongczangu, po kilku miesiącach dużego napięcia związanego z prowadzonymi przez KRLD zbrojeniami atomowymi i balistycznymi. W tym czasie Kim Dzong Un i prezydent Trump grozili sobie wzajemnie użyciem siły militarnej.
Autor: pk/adso, kg / Źródło: PAP, Reuters