Witamina D dzięki lampie. Widok z okna tajemnicą


Posiłki zamawiane przez telefon, mały pokój z lampą rekompensującą skąpe dawki dziennego światła, bieżnia dla zapewnienia minimum wysiłku fizycznego oraz nieodłączny komputer - tak od kilku tygodni wygląda codzienne życie Juliana Assange'a w ambasadzie Ekwadoru.

Niewielki pokój, z częścią sypialną oddzieloną regałem od części przeznaczonej do pracy, mieści się na parterze budynku mieszkalnego, naprzeciw luksusowego domu handlowego Harrods w dzielnicy Knightsbridge, w centrum Londynu.

To tam mieści się brytyjska ambasada Ekwadoru i to tam od 17 czerwca przebywa założyciel demaskatorskiego portalu WikiLeaks Julian Assange.

Assange schronił się w ekwadorskiej placówce przed ekstradycją do Szwecji. Tamtejsza prokuratura chce go przesłuchać w związku z zarzutami o przestępstwa natury seksualnej. Australijczyk obawia się, że Szwedzi mogą wydać go USA, gdzie zostałby postawiony przed sądem za ujawnienie przez Wikileaks tajnych dokumentów państwowych. Teoretycznie grozi za to nawet kara śmierci.

Jak w biurze

- Pokój jest mały. Jest w nim okno, ale nie powiedziałbym, że jest przestronny. Nie widziałem tam aneksu kuchennego, ale zdaje się, że Assange ma dostęp do mikrofalówki i prysznica - opisuje przyjaciel i zwolennik Australijczyka, Vaughan Smith, który gościł go u siebie, gdy przed kolejnymi brytyjskimi sądami Assange bronił się przed ekstradycją.

Pokój wygląda jego zdaniem jak pomieszczenie biurowe, które naprędce przystosowano do celów mieszkalnych. Jeden ze zwolenników Assange'a podarował swemu idolowi bieżnię do ćwiczeń, znajduje się tam również lampa, która emituje promieniowanie mające zrekompenoswać Australijczykowi - który od 9 tygodni niemal bez przerwy przebywa w budynku - deficyt dziennego światła.

Smith nie zdradza, co widzi Assange przez okno swego pokoju w ambasadzie, by nie zdradzić jego usytuowania w budynku. Wszystkie okna ambasady wychodzące na ulice pozostają zasłonięte, od kiedy wprowadził się do niej założyciel WikiLeaks.

Komputer go uszczęśliwia

Assange'owi nie przeszkadzają jednak żadne niedogodności w ambasadzie - twierdzi jego przyjaciel - ponieważ ma to, na czym najbardziej mu zależy, czyli dostęp do komputera z internetem.

- Najważniejsze, że może pracować. Może tam organizować spotkania, zapraszać niektórych ludzi. (...) Kluczem do zrozumienia go jest fakt, że jeśli tylko ma przy sobie komputer, zazwyczaj jest szczęśliwy - zaznacza.

Matka Assange'a, Christine Assange, w rozmowie z Reuterem chwali personel ekwadorskiej placówki. - Pracownicy ambasady są cudowni i niezwykle życzliwi. Ekwadorczycy to szczerzy i ciepli ludzie. Pilnują, by (Assange) dobrze jadł, by było mu ciepło i wygodnie - mówi.

Autor: zś//gak / Źródło: PAP

Raporty: