Urzędujący premier Rumunii Victor Ponta wygrał pierwszą turę wyborów prezydenckich, a drugie miejsce zajął wspierany przez centroprawicę Klaus Iohannis - wynika z podliczenia 98,3 proc. głosów w poniedziałek. Druga tura odbędzie się 16 listopada.
Ponta zdobył 40,3 proc., a jego rywal - rumuński Niemiec, burmistrz miasta Sibiu popierany przez Sojusz Chrześcijańsko-Liberalny - 30,4 proc. głosów. To stawia Pontę, który od początku prowadził w przedwyborczych sondażach, w pozycji wyraźnego faworyta w dogrywce - zauważa agencja Reutera. Frekwencja wyniosła 53 proc. - wynika z podliczonych dotychczas głosów.
Zabrakło kart
Wielu Rumunów za granicą nie mogło zagłosować, bo w licznych lokalach wyborczych skończyły się karty do głosowania; doprowadziło to do protestu przed ministerstwem finansów w Bukareszcie. Przed lokalami w wielu miastach zachodniej Europy ustawiały się ogromne kolejki. Przed ambasadą Rumunii w Paryżu ludziom stojącym w gigantycznej kolejce puściły nerwy, o interwencję trzeba było prosić francuską policję. Ion Tiriac - były rumuński tenisista i jeden z najbogatszych w kraju przedsiębiorców - powiedział, że ze względu na długie kolejki w Paryżu poleciał samolotem do lokalu wyborczego w Bukareszcie.
Ponta zwycięski
Część komentatorów wskazuje, że wygrana Ponty w drugiej turze dałaby mu pełnię władzy (jego Partia Socjaldemokratyczna już ma większość w parlamencie). Obawiają się oni, że Ponta - w przeszłości oskarżany przez UE o nierespektowanie rządów prawa i demokratycznych instytucji państwa - zwiększy kontrolę nad wymiarem sprawiedliwości i sędziami prowadzącymi procesy w sprawie korupcyjnych.
W Rumunii nie brak przypuszczeń, że jako prezydent Ponta może zwolnić obecnych szefów instytucji antykorupcyjnych, tym bardziej że w afery korupcyjne zamieszani są nie tylko członkowie jego partii, lecz i jego teść. Na razie nie wiadomo, kogo Ponta wyznaczy na swego następcę na czele rządu. W rumuńskich mediach pojawiły się spekulacje, że premierem może zostać były szef wywiadu zewnętrznego Teodor Melescanu, który jako kandydat niezależny również pretendował do prezydentury.
Iohannis bez szans?
Analitycy nie dają Iohannisowi wielkich szans na przełamanie przewagi rywala. Socjologowie argumentują, że choć przyciąga on głosy młodych i lepiej wykształconych mieszkańców dużych miast, to większość wyborców w kraju, w którym 80 proc. ludności wyznaje prawosławie, nie zagłosuje na Niemca protestanta. Na korzyść Iohannisa może jednak wypaść publikacja 14 listopada danych instytutu statystycznego za trzeci kwartał br. Niekorzystne wyniki świadczyłyby o popadnięciu kraju w recesję, a co za tym idzie - o fiasku polityki gospodarczej Ponty jako premiera.
Iohannis obiecuje wsparcie prokuratury w walce z korupcją, lepszą absorpcję unijnych funduszy i zwiększenie wydatków na służbę zdrowia. Zapowiada też obniżenie podatku od wartości dodanej. Funkcja prezydenta w Rumunii nie jest wyłącznie reprezentacyjna; szef państwa ma prawo do mianowania premiera, sędziów i prokuratorów, może też opóźniać prace nad propozycjami rządu. Rumunia od przystąpienia w 2007 r. do UE pozostaje jednym z jej najbiedniejszych i najbardziej skorumpowanych państw członkowskich. Warunki te skłoniły miliony Rumunów do emigracji za pracą i wyższym standardem życia.
Autor: mtom / Źródło: PAP