Awaria w Wielkim Zderzaczu Hadronów (LHC) pod Genewą, o której naukowcy informowali w czwartek, okazała się poważniejsza niż sądzono - podał w sobotę rzecznik ośrodka badawczego CERN James Gillies. Wielki Zderzacz na czas naprawy - czyli dwa miesiące - zostanie unieruchomiony.
- Kiedy testowano LHC przy wysokim napięciu, wystąpiły nowe problemy. Doszło do wielkiego wycieku helu w 27-kilometrowym tunelu akceleratora - poinformował rzecznik.
Jak wynika z oświadczenia CERN najbardziej prawdopodobną przyczyną awarii było złe połączenie dwóch magnesów utrzymujących wiązkę cząstek na torze.
Gilles powiedział również, że sektor, w którym doszło do awarii, trzeba będzie ogrzać do temperatury dobrze powyżej zera absolutnego (ok. minus 273 stopni Celsjusza, w tej temperaturze działa akcelerator), w jakiej przeprowadza się eksperymenty, aby można było dokonać napraw. A ogrzanie sektora potrwa "minimum kilka tygodni".
Uszkodzony system chłodzenia
W czwartek naukowcy z CERN poinformowali, że musieli zatrzymać Wielki Zderzacz Hadronów. Sądzono, że problem polega na awarii transformatora, który odpowiada częściowo za system chłodzenia. Temperatura akceleratora wzrosła zaledwie o ok. 3 stopnie Celsjusza, co wystarczyło, żeby zatrzymać eksperyment. (CZYTAJ WIĘCEJ)
Następnie poinformowano, że usterkę udało się usunąć.
Udany eksperyment
10 września naukowcy przeprowadzili przez cały obwód akceleratora LHC (Wielki Zderzacz Hadronów) pierwszą wiązkę cząstek zgodnie z ruchem wskazówek zegara, a następnie została przeprowadzona druga wiązka cząstek w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara.
Źródło: PAP