Wielka dziura w burcie. Od tego zaczął się dramat statku?


W burcie częściowo zatopionego statku wycieczkowego Costa Concordia widać ogromną dziurę. Poważne uszkodzenie jednostki jest wyraźnie widoczne na najnowszych zdjęciach. Zastanawiające jest, że długa na wiele metrów dziura znajduje się w burcie, która wystaje z wody, a nie tej, na którą przewrócił się statek.

Duży włoski statek wycieczkowy Costa Concordia zatonął przy brzegu wyspy Giglio w nocy z piątku na sobotę. Jednostka wyruszyła w piątek wieczorem z portu Civitavecchia niedaleko Rzymu. Kilka godzin później pasażerowie mieli odczuć wstrząs, po którym wysiadło oświetlenie. Statek zaczął przechylać się na burtę a kapitan zmienił kurs.

Zamiast płynąć dalej do portu Savona w Ligurii, Costa Concordia ruszyła w kierunku pobliskiej wysepki, której mały port zdecydowanie nie jest przystosowany do przyjmowania tak wielkich jednostek.

 
Długa na kilkadziesiąt metrów dziura widoczna w świetle dnia (Fot 

Jak podaje Sky News, bosman portu na Giglio twierdzi, iż statek miał "uderzyć w podwodną przeszkodę". Ostatecznie wycieczkowiec spoczął przechylony na prawą burtę na skałach kilkaset metrów od główek portu i rozpoczęto ewakuację.

Zagłada wielkiego statku

Przez kolejne godziny przechył Costa Concordii pogłębiał się i nad ranem jednostka przewróciła się na burtę. Wycieczkowiec obecnie leży już na skalistym dnie, jego część wciąż wystaje nad lustro wody.

Po przewróceniu się na prawą burtę, z wody wyłoniła się cała lewa burta. W świetle dnia widać w niej wielką dziurę, która jest długa na kilkanaście-kilkadziesiąt metrów. Nie jest to też powierzchowna rysa lub pęknięcie w kadłubie, ale głęboka dziura o nieregularnych kształtach.

Być może to uszkodzenie skłoniło kapitana do szukania ratunku w najbliższym możliwym porcie. Tak wielka dziura prawdopodobnie doprowadziłaby do zatonięcia jednostki. Dlatego kapitan wolał wyrzucić swój statek na brzeg, aby ułatwić akcję ratunkową i potencjalnie uratować samą Costa Concordię od nieodwracalnego zniszczenia.

 
Trasa nieukończonego rejsu Costa Concordii (linia przerywana) 

Taką wersję potwierdził później przedstawiciel straży wybrzeża kmdr Francesco Paolillo. Niestety miejsce w którym statek osiadł na dnie okazało się być skaliste i nierówne, co doprowadziło ostatecznie do wywrotki.

Zagadkowe jest, dlaczego statek nie przewrócił się na burtę z dziurą. Być może załoga próbowała kontrbalastować (zalewać zbiorniki i pomieszczenia na przeciwnej burcie), aby uniknąć głębokiego przechyłu na lewą stronę i w trakcie chaotycznej ewakuacji popełniono jakiś błąd, który doprowadził do większego niż planowano zalania a w efekcie do wywrotki.

Możliwe jest też, że skały u wejścia do portu jeszcze poważniej uszkodziły dotychczas nienaruszoną burtę i wdzierająca się tamtędy woda zatopiła statek.

Wpływałem do portu na wyspie Giglio. Nie ma możliwości, żeby tak duży statek chciał tam wejść, gdyż jest to bardzo mały i płytki port. Odległość od główek do brzegu wynosi około 170 metrów. Samo wejście do portu jest dosyć trudne i wymaga ciasnego zwrotu, aby nie rozbić się o skały. Jerzy Pusiak, kapitan jachtowy

Byłeś na pokładzie Costa Concordii podczas katastrofy? Skontaktuj się z redakcją Kontaktu 24:

Telefon: 22 324 24 24, sms: 516 4444 16, mail: kontakt24@tvn.pl

Źródło: tvn24.pl, Sky News