28 miesięcy więzienia dla 44-latki za zażycie pigułek poronnych po dopuszczonym prawem terminie

Źródło:
CNN, Guardian, BBC
Gmach brytyjskiego parlamentu. Wideo archiwalne.
Gmach brytyjskiego parlamentu. Wideo archiwalne.Reuters Archive
wideo 2/3
Gmach brytyjskiego parlamentu. Wideo archiwalne.Reuters Archive

44-letnia Brytyjka została skazana na 28 miesięcy pozbawienia wolności za zażycie pigułek poronnych po dopuszczonym przez prawo terminie. Według prokuratury kobieta wiedziała, że jest powyżej 24. tygodnia ciąży, jednak okłamała instytucję zajmującą się wykonywaniem aborcji, by ta przesłała jej stosowne tabletki. Sprawa wywołała poruszenie na Wyspach.

Wyrok sądu w Stoke-on-Trent w środkowej Anglii zapadł w poniedziałek. Zgodnie z nim 44-letniej matce trójki dzieci wymierzono karę 28 miesięcy więzienia za to, że zażyła pigułki poronne po dopuszczonym prawnie terminie, informuje CNN. Kobieta ma spędzić połowę wyroku w zakładzie karnym, a wykonanie drugiej połowy sąd postanowił zawiesić. 44-latka w marcu przyznała się do winy.

ZOBACZ TEŻ: Nastolatkę zmuszono do małżeństwa. Wcześniej lekarz sprawdził, czy jest dziewicą

Okłamała instytucję zajmującą się aborcją

Według prokuratury cytowanej przez CNN, kobieta zaszła w ciążę w 2019 roku, a między lutym a majem 2020 roku poszukiwała w internecie informacji na tematy związane z aborcją. 6 maja rozmawiała na ten temat z pracownicą organizacji zajmującej się pomocą kobietom w przerywaniu ciąży, British Pregnancy Advisory Service (BPAS). Prokuratura przekazała też, że przez czas ciąży kobieta nie uczęszczała na wizyty kontrolne do lekarza, ponieważ "wstydziła się", że nie wie, na jakim dokładnie jest etapie ciąży. Okłamała w ten sposób BPAS i przekazała instytucji, że jest w 7. tygodniu - twierdzi prokuratura. Na tej podstawie placówka przesłała jej leki poronne do zastosowania w domu.

Pięć dni po tym, jak zażyła tabletki, zaczęła rodzić, ale po przewiezieniu do szpitala dziecko zmarło. Według brytyjskich mediów jako przyczynę śmierci podano poronienie po zażyciu przez matkę środków poronnych. Dopiero po wykonaniu sekcji zwłok dziecka okazało się, że kobieta była między 32. a 34. tygodniem ciąży.

Według sądu cytowanego przez "Guardiana" skazana odczuwała "bardzo głęboką i szczerą skruchę" i dręczyło ją poczucie winy. Uznano jednak, że kobieta wiedziała, że jej ciąża jest powyżej 24. tygodnia, ale celowo kłamała, by uzyskać dostęp do aborcji. Sędzia stwierdził też, że gdyby przyznała się do winy wcześniej, cały wyrok mógłby zostać zawieszony.

ZOBACZ TEŻ: Oburzenie w Szkocji po skazaniu na prace społeczne sprawcy gwałtu na 13-latce

Dyskusja nad prawem aborcyjnym w Wielkiej Brytanii

Zgodnie z informacjami National Health Service (NHS) w Anglii, Szkocji i Walii aborcja jest legalna do 24. tygodnia ciąży. Po 24. tygodniu zakończenie ciąży jest możliwe w ograniczonych przypadkach, na przykład jeśli życie matki jest zagrożone lub gdy wiadomo, że dziecko urodzi się z poważną niepełnosprawnością. Do 10. tygodnia można ją przeprowadzić samodzielnie w domu za pomocą pigułek poronnych, ale po 10. tygodniu przeprowadzana jest w szpitalu lub odpowiedniej klinice. "Guardian" podaje, że procedura wysyłania pigułek pocztą do domu została wprowadzona podczas pandemii COVID-19 i możliwa jest po zdalnej konsultacji.

Sprawa wywołała poruszenie w Wielkiej Brytanii i ożywiła dyskusje dotyczące reformy prawa aborcyjnego w kraju. Caroline Nokes, przewodnicząca komisji ds. równości w brytyjskiej Izbie Gmin, zauważyła w rozmowie z BBC, że wyrok zapadł na podstawie ustawy Offences Against the Person Act, pochodzącej z 1861 roku, która według niej jest już "przestarzała". Podkreśliła, że parlament powinien rozpocząć debatę nad zmianą przepisów dotyczących aborcji. BBC przypomina, że zgodnie ze wspomnianym dokumentem kobiety, które korzystają z "leków lub narzędzi", które są "bezprawnie stosowane" w celu wywołania aborcji, mogą otrzymać karę nawet dożywotniego pozbawienia wolności.

- W ciągu ostatnich trzech lat wzrosła liczba kobiet i dziewcząt zmagających się z traumą spowodowaną długotrwałymi śledztwami policyjnymi i zagrożonych karą dożywotniego pozbawienia wolności ze względu na nasze archaiczne prawo aborcyjne - mówi szefowa BPAS, Clare Murphy, cytowana przez "Guardiana".

Autorka/Autor:pb//am

Źródło: CNN, Guardian, BBC

Źródło zdjęcia głównego: Ivanko80/Shutterstock