Śmierć trzech z czterech osób, których ciała znaleziono w ubiegłym tygodniu w domu polsko-tajskiej rodziny w miejscowości Costessey, traktuje się jako morderstwo. Śmierć Bartłomieja K. nie nastąpiła natomiast na skutek udziału osób trzecich - przekazała policja. Służby potwierdziły, że nie poszukują nikogo w związku z tą sprawą.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
Brytyjska policja poinformowała w środę wieczorem, że śmierć trzech z czterech osób, których ciała znaleziono w miniony piątek w domu polsko-tajskiej rodziny koło Norwich we wschodniej Anglii, traktuje jako morderstwo, a śmierć Bartłomieja K. jako niebudzącą podejrzeń udziału osób trzecich.
Już wcześniej podano, że w wyniku ran kłutych szyi zmarła 36-letnia Kanticha S., siostra pochodzącej z Tajlandii żony 45-letniego Bartłomieja K., zaś on sam w wyniku pojedynczej rany kłutej szyi. Po przeprowadzonej w środę sekcji zwłok dwóch córek Bartłomieja K. - 12-letniej Jasmin K. i 8-letniej Natashy K. - policja przekazała, że także one zmarły w wyniku ran kłutych szyi.
Policja powtórzyła, że nie poszukuje nikogo w związku z tą sprawą.
Tragedia koło Norwich
Do tragedii doszło w miniony piątek rano w miejscowości Costessey. Funkcjonariusze weszli do domu o godz. 7.15, niespełna 15 minut po otrzymaniu wezwania od jednego z zaniepokojonych sąsiadów. Później jednak okazało się, że pierwszy telefon policja otrzymała już o godz. 6 rano, ale został on zignorowany i funkcjonariusze nie zostali wysłani na miejsce zdarzenia. Osobą dzwoniącą na policję był sam Bartłomiej K.
We wtorek IOPC, niezależny organ nadzorujący działanie policji, poinformował, że podczas tej rozmowy Bartłomiej K. mówił, że jest zagubiony i zaniepokojony własnym stanem psychicznym. O pojawiających się w ostatnim czasie problemach psychicznych mężczyzny informowały także, powołując się na sąsiadów, brytyjskie media.
Źródło: PAP