Były lider eurosceptycznej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) Nigel Farage skrytykował w piątek brytyjski rząd, oceniając dwuletnie negocjacje w sprawie wyjścia z Unii Europejskiej za "jeden z najsmutniejszych, najgorszych epizodów w historii naszego narodu". - Tym razem spróbuję doprowadzić do rewolucji - zapowiedział.
Farage, który pozostaje europosłem z ramienia UKIP, jest jednym z najostrzejszych krytyków premier Theresy May domagając się zerwania dalszych negocjacji z Unią Europejską i bezumownego opuszczenia Wspólnoty - czyli tzw. twardego brexitu - co wiązałoby się m.in. z odmową wypłaty zobowiązań finansowych Wielkiej Brytanii w ramach unijnego budżetu.
Zwracając się do demonstrantów, którzy zebrali się w piątek przed parlamentem na wiecu poparcia dla brexitu, polityk ocenił, że piątkowa porażka rządowego projektu umowy wyjścia z Unii Europejskiej powinna być "końcem drogi" dla premier Theresy May i okazją do opuszczenia Wspólnoty bez porozumienia.
Jak argumentował, w efekcie działań polityków głównego nurtu "nie tylko to, co miało być dniem świętowania zostanie zapamiętane przez historię jako dzień zdrady, ale też w ogóle to, co się wydarzyło w ciągu ostatnich dwóch lat jest jednym z najsmutniejszych i najgorszych epizodów w historii naszego narodu".
"Odzyskamy nasz kraj"
Farage powtórzył także deklarację, że jeśli w wyniku opóźnienia opuszczenia Wspólnoty Wielka Brytania weźmie udział w wyborach do Parlamentu Europejskiego, to będzie ubiegał się o reelekcję na stanowisko europosła z ramienia nowozarejestrowanej, eurosceptycznej Partii Brexitu.
- Odzyskamy nasz kraj. Odzyskamy naszą dumę i szacunek do samych siebie – zapewniał. Jego zdaniem, gdyby doszło do drugiego referendum ws. Wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, to zwolennicy brexitu "wygrają jeszcze większą różnicą".
Wcześniej na łamach dziennika "Daily Telegraph" Farage zaatakował rządzącą Partię Konserwatywną, zastanawiając się, "czy będzie w stanie znaleźć odpowiedniego lidera, czy już jest tylko establishmentową partią, która współpracuje z dużymi korporacjami o globalistycznych poglądach".
"Spróbuję doprowadzić do rewolucji"
- Przed (referendum ws. brexitu z 2016 roku - przyp. red.) obiecałem wywołać trzęsienie ziemi w brytyjskiej polityce. Tym razem spróbuję doprowadzić do rewolucji - zapowiedział, zastrzegając jednak, że będzie ona "demokratyczna i pokojowa". - Nie mam pojęcia, czy mi się uda, ale dam z siebie wszystko - zapewnił.
W grudniu 2018 roku polityk opuścił swoją dawną partię - UKIP - po tym, jak pod przywództwem nowego lidera Gerarda Battena i jego skazywanego w przeszłości na karę pozbawienia wolności doradcy Stephena Yaxleya-Lennona (znanego pod wywodzącym się ze środowiska piłkarskich chuliganów pseudonimem Tommy Robinson) ugrupowanie skręciło w stronę radykalnej prawicy, szczególnie skupiając się na krytykowaniu społeczności brytyjskich muzułmanów.
W piątek obie grupy, zwolennicy Farage'a oraz sympatycy UKIP przemieszani z brytyjskim ruchem żółtych kamizelek i grupami chuliganów piłkarskich, brały udział w osobnych, wielotysięcznych demonstracjach na placu przed brytyjskim parlamentem.
Londyńska policja metropolitalna poinformowała wieczorem, że aresztowano pięć osób, z czego dwie za pobicia, a jedną za atak na policjanta.
Izba Gmin odrzuca rządowy projekt umowy wystąpienia z UE
Zgodnie z konkluzjami ubiegłotygodniowej Rady Europejskiej brytyjski rząd będzie musiał podjąć decyzję w tej sprawie do 12 kwietnia.
W głosowaniu w piątek, który pierwotnie miał być dniem wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, za umową opowiedziało się 286 posłów, a przeciwko było 344 (porażka rządu różnicą 58 głosów).
Autor: asty/tr / Źródło: PAP