Wszyscy objęci dochodzeniem zabici byli całkowicie niewinni jakiegokolwiek wykroczenia w dniu, o którym mowa - oświadczyła prowadząca dochodzenie sędzia Siobhan Keegan. Chodzi o dziesięć osób zabitych w zachodnim Belfaście w czasie operacji wojskowej brytyjskiej armii w 1971 roku.
W trwającym od listopada 2018 roku śledztwie badane były okoliczności śmierci 10 cywilów w rejonie Ballymurphy w zachodnim Belfaście i okolicach w dniach 9-11 sierpnia 1971 roku. Zostały zastrzelone w trakcie prowadzonej przez brytyjski 1 Regiment Spadochroniarzy operacji Demetrius. Jej celem było aresztowanie i internowanie bez procesu osób podejrzanych o powiązania z Irlandzką Armią Republikańską. Według brytyjskiej armii otwarcie ognia było odpowiedzią na ostrzał ze strony republikańskich bojówek.
Wśród ofiar, które miały wówczas od 19 do 49 lat, znaleźli się: katolicki ksiądz próbujący pomóc rannym, matka ośmiorga dzieci i weteran II wojny światowej. Jak ustalono w czasie śledztwa, 9 z 10 ofiar zostało zabitych przez wojsko, natomiast nie udało się z całą pewnością stwierdzić, kto zastrzelił dziesiątą ofiarę, Johna McKerra. Żadna z ofiar nie była uzbrojona.
Prowadząca dochodzenie sędzia Siobhan Keegan przyznała, że do wydarzeń podczas konfliktu w Irlandii Północnej doszło w "wysoce naładowanym emocjami i trudnym środowisku", bo miały one miejsce bezpośrednio po wprowadzeniu możliwości internowania osób podejrzanych o działalność paramilitarną i w tym czasie panował powszechny nieporządek. Jak wskazała, w samym Belfaście w dniach 9-10 sierpnia 1971 roku odnotowano 12 eksplozji, 59 strzelanin, 17 ofiar śmiertelnych, 25 rannych, 13 zamieszek, 18 podpaleń i inne przypadki niepokojów społecznych różnego rodzaju.
Keegan podkreśliła jednak, że "to, co jest bardzo jasne, to fakt, że wszyscy objęci dochodzeniem zabici byli całkowicie niewinni jakiegokolwiek wykroczenia w dniu, o którym mowa". To stwierdzenie przyjęte zostało aplauzem przez rodziny ofiar, które obserwowały odczytanie konkluzji ze śledztwa. Keegan powiedziała, że skutki zabójstw dla rodzin 10 ofiar były "dotkliwe".
Nie przyniosły jednoznacznych ustaleń
Pierwotne dochodzenia w sprawie masakry w Ballymurphy, jak nazwano te wydarzenia, miały miejsce w 1972 roku, ale prowadzone były wówczas oddzielnie w sprawie śmierci każdej z osób i nie przyniosły jednoznacznych ustaleń. W nowym śledztwie, które zaczęło się w listopadzie 2018 roku, zbadano wszystkie zabójstwa razem. Śledczy przesłuchali w ciągu prawie 100 dni ponad 150 świadków. Wśród nich było ponad 60 byłych żołnierzy, ponad 30 cywilów oraz eksperci w dziedzinie balistyki, patologii i inżynierii.
"Przyjmujemy do wiadomości ustalenia koronera, które były długo oczekiwane przez pogrążone w żałobie rodziny zmarłych, personel wojskowy i ich krewnych. Zdajemy sobie sprawę z tego, jak trudny był to proces dla wszystkich, których dotknęły wydarzenia z sierpnia 1971 roku i śledztwo. Poświęcimy teraz czas na zapoznanie się z raportem i starannie rozważymy wyciągnięte wnioski" - oświadczył w reakcji na wyniki dochodzenia brytyjski rząd.
W przedstawionej we wtorek przez królową Elżbietę II mowie tronowej, przedstawiającej plany legislacyjne rządu na najbliższy rok, znalazła się zapowiedź ustawy, która "zajmie się dziedzictwem przeszłości". Według nieoficjalnych informacji, zgodnie z projektem sprawcy zbrodni popełnionych w czasie konfliktu w Irlandii Północnej do czasu porozumienia wielkopiątkowego w 1998 roku - zarówno żołnierze, jak i członkowie paramilitarnych bojówek z obu stron - nie byliby już pociągani do odpowiedzialności. Projekt ustawy w tej sprawie miałby zostać złożony w nadchodzących tygodniach.
Źródło: PAP