Bułgarski dziennikarz śledczy portalu Bellingcat Christo Grozew musiał opuścić Wiedeń, w którym mieszkał od prawie 20 lat - poinformował portal Moscow Times. Ma to związek z niebezpieczeństwem grożącym mu ze strony rosyjskich służb specjalnych.
"Dziennikarz Christo Grozew nie wrócił do Wiednia z podróży do Stanów Zjednoczonych, ponieważ został ostrzeżony, że w przypadku powrotu do stolicy Austrii może mu grozić niebezpieczeństwo" - napisał Moscow Times, który ma siedzibę w Amsterdamie.
"Podejrzewam, że w mieście jest więcej rosyjskich agentów, informatorów i popleczników niż policjantów" - powiedział Bułgar w cytowanym przez portal wywiadzie dla austriackiego tygodnika "Falter".
Dziennikarz mieszkał w Wiedniu od ponad 20 lat.
Nagłaśniał próby otrucia Skripala i Nawalnego
53-letni Grozew nagłaśniał między innymi w portalu Bellingcat próbę otrucia w 2018 roku rosyjskiego agenta Siergieja Skripala i jego córki w Wielkiej Brytanii oraz takie same próby podjęte w 2020 roku wobec krytyka Kremla Aleksieja Nawalnego. Ponadto portal badał m.in. sprawę zestrzelenia w 2014 roku nad Ukrainą malezyjskiego samolotu pasażerskiego oraz nagłaśnia zbrodnie wojenne Rosji w Ukrainie.
Bellingcat specjalizuje się w sprawdzaniu faktów i białym wywiadzie, czyli poszukiwaniu i weryfikacji wiadomości na podstawie jawnych źródeł. W 2019 roku Grozew został laureatem nagrody European Press Prize w dziedzinie dziennikarstwa śledczego.
W październiku 2021 roku rosyjskie ministerstwo sprawiedliwości umieściło Bellingcat na liście mediów i osób "pełniących funkcję zagranicznych agentów". W lipcu 2022 rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) stwierdziła, że Grozew był zaangażowany w "udaremniony spisek" mający na celu porwanie rosyjskich myśliwców, ale nie poinformowała, czy ostatecznie postawiła dziennikarzowi zarzuty karne in absentia.
W grudniu 2022 roku władze Rosji wysłały list gończy za Grozewem. - Jestem uważany za przestępcę, ale nie mogę się bronić, bo nie wiem, co mi się zarzuca. I najwyraźniej chcą mi zasygnalizować, że wiedzą dokładnie, gdzie mieszkam - powiedział wówczas dziennikarz.
Źródło: PAP