Bukareszt zwrócił się w sobotę do Moskwy o wyjaśnienia, gdy rosyjski wicepremier Dmitrij Rogozin powiadomił, że Ukraina i Rumunia nie chciały przepuścić jego samolotu, i zagroził na Twitterze, że następnym razem poleci bombowcem Tu-160. Ukraina nazwała rzekome zawrócenie samolotu wicepremiera Rosji "nieprawdą" i "tanią prowokacją".
"Rumunia na żądanie USA zamknęła swoją przestrzeń powietrzną dla mojego samolotu. Ukraina znów nie przepuszcza. Następnym razem polecę Tu-160" - napisał Rogozin na Twitterze. Tu-160 (w kodzie NATO - Blackjack) to rosyjski ponaddźwiękowy bombowiec strategiczny o zmiennej geometrii skrzydeł. Jest to najcięższy samolot bojowy świata. Obecną podróż do Naddniestrza, nieuznawanej republiki na terytorium Mołdawii, rosyjski wicepremier odbywał Jakiem-42.
Rumunia chce wyjaśnień
Rumuńskie MSZ zwróciło się do Moskwy o wyjaśnienie, czy wpisy Rogozina na Twitterze są "oficjalnym stanowiskiem Federacji Rosyjskiej wobec Rumunii jako państwa członkowskiego Unii Europejskiej i NATO". Wyrażono opinię, że "groźba użycia strategicznego bombowca przez rosyjskiego wicepremiera jest bardzo poważnym oświadczeniem w obecnym kontekście regionalnym".
Tymczasem Dmitrij Rogozin napisał na Twitterze: "Tak, panowie Rumuni, wkrótce wyjaśnimy wam, kim jesteście i co o was myślimy".
Румыния по требованию США закрыла моему борту воздушное пространство. Украина снова не пропускает. В следующий раз полечу на ТУ-160
— Dmitry Rogozin (@Rogozin) maj 10, 2014
Ukraińskie MSZ: Rzekome zawrócenie samolotu to tania prowokacja
Tymczasem ukraińskie MSZ "tanią prowokacją" nazwało oświadczenie wicepremiera Rosji Dmitrija Rogozina o tym, że ukraińskie władze nie przepuściły przez swój obszar powietrznych jego samolotu. Ukraińcy oświadczyli, że nie wydawali zakazu lotu dla tej maszyny. "To wszystko nieprawda. To fantazja i tania prowokacja. Według informacji Ukraeroruchu (ukraińska agencja kontrolująca ruch lotniczy) samolot Rogozina sam zawrócił znad terytorium Ukrainy i poleciał z powrotem do Kiszyniowa" – oświadczyły służby prasowe MSZ w sobotę wieczorem.
Ukraińska dyplomacja przekazała też, że nieprawdziwa jest informacja, jakoby siły powietrzne wysłały w związku z przelotem samolotu Rogozina dwa myśliwce MiG-29.
Problemy w podróży?
Dmitrij Rogozin Rogozin, który jest także specjalnym przedstawicielem prezydenta Rosji ds. Naddniestrza, podał, że "mimo zakazu zdecydował się wylecieć". Następnie przekazał, że "myśliwce przechwytujące zawróciły samolot". Jednak wkrótce zakomunikował, że dotarł do Moskwy. Powołując się na Ambasadę Federacji Rosyjskiej w Kiszyniowie, agencja ITAR-TASS poinformowała, że wicepremier FR wrócił do Moskwy samolotem rejsowym. Problemy z powrotem do Rosji miała też delegacja, która towarzyszyła Rogozinowi w podróży do Naddniestrza. Minister kultury Władimir Medinski oznajmił, że jej samolot "wszedł w przestrzeń powietrzną Ukrainy, wykonał pętlę, zawrócił i wylądował w Kiszyniowie". "Najpierw Ukraina pozwoliła nam lecieć przez swój obszar powietrzny, jednak później pilotowi nakazano, by go opuścił. W przeciwnym razie zagrożono przymuszeniem do lądowania. To brutalne pogwałcenie prawa międzynarodowego. Kompletna nieznajomość prawa" - oświadczył Medinski, który według cytującej go ITAR-TASS wciąż znajduje się na terytorium Mołdawii. Oprócz szefa resortu kultury Rogozinowi towarzyszyli również przewodniczący parlamentarnej Komisji ds. WNP Leonid Słucki, przedstawiciele MSZ i pracownicy kancelarii rządu.
"Strona rosyjska nie występowała o zgodę na przelot"
Także w czwartek rosyjski wicepremier przekazał, że jego zmierzający do Kiszyniowa samolot nie został wpuszczony w przestrzeń powietrzną Ukrainy. "Okazuje się, że do Kiszyniowa będziemy lecieć 4,5 godziny, przez Bułgarię i Rumunię. Ukraina nie przepuszcza nas przez swoją przestrzeń powietrzną. Dobrze, że Ukraina to nie Rosja, bo musielibyśmy lecieć 20 godzin" - napisał na Twitterze. Rzecznik MSZ Ukrainy Wasyl Zwarycz wyjaśnił wówczas, że strona rosyjska nie występowała o zgodę na przelot, a poza tym zgodnie z zasadami ruchu lotniczego nie jest konieczne informowanie o tym, kto znajduje się na pokładzie samolotu, i dlatego władze Ukrainy nie mogły wiedzieć, kim są pasażerowie. Według Zwarycza władze lotnicze Ukrainy nie wydawały zakazów i wszystkie samoloty, także te lecące z Moskwy, mogły bez przeszkód pokonywać ukraińską przestrzeń powietrzną. Rogozin obwieścił pod koniec kwietnia, że w tym roku chce być w Naddniestrzu na obchodach Dnia Zwycięstwa. "Przyjmuję zaproszenie od mieszkańców Naddniestrza na uroczystości Dnia Zwycięstwa w Tyraspolu. Tam, w przeciwieństwie do Kijowa, będzie defilada wojskowa" - napisał na Twitterze 27 kwietnia.
Mołdawia pyta
W ostatnich dniach MSZ Mołdawii zwróciło się do ambasadora Rosji w Kiszyniowie Farita Muchametszyna o wyjaśnienie celu wizyty Rogozina w separatystycznym Naddniestrzu, które od początku lat 90. pozostaje faktycznie poza kontrolą władz mołdawskich. Władze Mołdawii obawiają się, że po anektowaniu ukraińskiego Krymu kolejnym celem Kremla będzie Naddniestrze, którego władze nie kryją chęci przyłączenia regionu do Rosji.
Autor: nsz,asz//tka / Źródło: PAP