- Nie mamy żadnych informacji odnośnie 18 dzieci. Wiadomości będą coraz trudniejsze do zniesienia - przyznaje Kris Verduyckt, zastępca burmistrza belgijskiego Lommel, z którego pochodziła część dzieci, biorących udział w wypadku autokaru w Szwajcarii. Zginęło w nim 28 osób, w tym 22 dzieci w wieku 11-12 lat. - Rozmawiałem z rodzicami. Wciąż są niepewni, czy ich dzieci przetrwały te katastrofę - mówi arcybiskup Belgii, Andre-Joseph Leonard.
Wśród ofiar są nie tylko dzieci, ale także wszyscy dorośli uczestnicy wyprawy - dwóch kierowców i czworo opiekunów. - Z naszej szkoły w Heverlee pojechało 24 dzieci, a nasz nauczyciel i opiekun nie żyją - poinformował Drik de Gendt, pastor szkoły w Heverlee i dziekan Lueven.
Jak poinformował Verduyckt, 16 dzieci z Heverlee skontaktowało się już ze swoimi rodzicami. Wciąż nie wiadomo, co stało się z ośmiorgiem.
Nie mogli ustalić tożsamości
Szwajcarzy nie byli w stanie ustalić tożsamości zarówno ofiar jak i rannych. Dla rodzin zorganizowano lot do szwajcarskich szpitali. Członkami rodzin opiekują się psycholodzy i duchowni. - Rozmawiałem z rodzicami są w stanie niewyobrażalnego stresu. Wciąż są niepewni czy ich dzieci przetrwały tę katastrofę. To straszne - mówi mediom arcybiskup Belgii Andre-Joseph Leonard.
Ponad 200 ratowników. Mieli łzy w oczach
We wtorek późnym wieczorem autokar wiozący 52 osoby uderzył w ścianę tunelu w kantonie Valais (niem. Wallis) na autostradzie w południowej Szwajcarii. Zginęło sześć osób dorosłych, w tym dwóch kierowców, oraz 22 dzieci w wieku 11-12 lat. 24 dzieci trafiło do dwóch szpitali - w Lozannie i Bernie. Grupa wracała z Val D'Anniviers, gdzie byli na narciarskiej wycieczce.
Przyczyny katastrofy mogą być trudne do ustalenia. Jak informują śledczy, autokar był nowy i sprawny. Droga przed pojazdem była pusta, a firma przewozowa była godna zaufania.
Akcja ratunkowa trwała całą noc z wtorku na środę. Uczestniczyło w niej łącznie osiem helikopterów i 12 karetek pogotowia. Jak podają szwajcarskie media, większość z ponad dwustu pracujących na miejscu sanitariuszy, lekarzy, policjantów i strażaków miała łzy w oczach.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot. PAP/EPA