Wełtawa w Pradze nadal wzbiera. Premier Czech: Tu spotkają się dwie fale

Aktualizacja:

Premier Petr Nečas ogłosił, że wszystko wskazuje na to, iż we wtorek rano w Pradze spotkają się dwie fale kulminacyjne - z Wełtawy i jej lewego dopływu Berounki. Zbiorniki Wełtawskiej Kaskady położone przed Pragą nie będą wstanie utrzymać nadmiaru wody z rzek. W wyniku powodzi, jaka nawiedziła Czechy zginęło już sześć osób. Ostatnią jest 30-letni mężczyzna, który zginął podczas próby odłączenia zalanego transformatora.

W ciągu dwóch dni w okolicach Pragi spadło tyle wody, ile spada w ciągu dwóch miesięcy.

Zdaniem premiera, trzy zbiorniki na Wełtawskiej Kaskadzie nie utrzymają wody i będzie trzeba spuścić ją wcześniej przed nadejściem kulminacji z rzeki Berounka.

Praga wciąż przed najgorszym uderzeniem

Obecnie pierwszy zbiornik jest już pełny. Drugi przez kilka godzin utrzyma napór wody, ale w nocy konieczne będzie otwarcie dodatkowej śluzy, by woda wpłynęła także do trzeciego zbiornika. Jeśli ten nie wytrzyma, to cała dodatkowa woda spłynie do Pragi nad ranem.

Jak poinformował czeski minister środowiska Tomasz Chalupa, fala kulminacyjna Berounki dojdzie do stolicy Czech w nocy z poniedziałku na wtorek lub wtorek nad ranem. - Praga wciąż jest przed najgorszym uderzeniem – mówił.

Najgorszy scenariusz zakłada, że nad ranem w Pradze spotkają się obydwie fale: ta z Berounki i ta wypuszczona z Wełtawskich Kaskad a dokładniej z ostatniego zbiornika - Vrane.

Mieszkańcy Pragi cały czas mają nadzieję, że wały i umocnienia w całym mieście jednak wytrzymają, bo - jak relacjonował reporter TVN24 w Pradze - "ciągle jest trochę zapasu" i woda, która przeszła przez stolicę w 2002 r. była, według ich relacji, jeszcze większa.

Synoptycy uspokajają, że w najbliższych godzinach opady będą mniej intensywne, ale padać przestanie dopiero w środę.

Fala kulminacyjna w Pradze
Fala kulminacyjna w PradzeTVN 24

Sześć ofiar powodzi

Pierwszymi śmiertelnymi ofiarami powodzi byli kobieta i mężczyzna, którzy zginęli w miejscowości Trzebienice pod Pragą w zawalonym wskutek podtopienia gruntu przez Wełtawę domku wypoczynkowym. W niedzielę wieczorem znaleziono ciało mężczyzny w rzece Upa - dopływie Łaby o długości 78 km.

W poniedziałkowy poranek czeski portal indes.cz poinformował z kolei, w oparciu o dane przekazane przez lokalne władze, o odkryciu czwartej ofiary powodzi u naszych południowych sąsiadów. To 82-letni mężczyzna znaleziony w Jankovskim potoku w miejscowości Mokrani w powiecie beneszowskim, na południe od Pragi. Jego zaginięcie zgłosiła w niedzielny wieczór lokalnej policji żona. O znalezieniu ciała poinformowali ją funkcjonariusze, którzy zostali wysłani na poszukiwania i natknęli się na zwłoki 82-latka w miejscu, w którym rzeka podmyła i powaliła drzewa.

Piątą ofiarą jest 69-letni mężczyzna z rejonu Pilzna, który wpadł do rury odpływowej i utonął.

Jak poinformowało Radio Praga, kolejną ofiarą jest 30-letni elektryk z miejscowości Cerhenice, ok. 40 km na wschód od Pragi. Mężczyzna został porażony prądem podczas próby odłączenia zalanego transformatora.

Odcięte miasto

Stan klęski żywiołowej obowiązuje na całym terytorium Czech z wyjątkiem kraju (województwa) pardubickiego. Ewakuowano ponad 9000 osób. Najgorsza sytuacja utrzymuje się na zachodzie i południu, gdzie nieprzerwanie pada deszcz.

Ewakuowano również dziesiątki mieszkańców małych miejscowości w Karkonoszach. Sytuację ocenia się jako krytyczną na 50 odcinkach rzek w ośmiu krajach (województwach). Bez prądu pozostają tysiące gospodarstw domowych. 12 linii kolejowych na 150 odcinkach nadal blokują przewrócone drzewa. Nieprzejezdnych jest 146 odcinków dróg, na których zalega woda bądź błoto. Najwięcej nieprzejezdnych odcinków znajduje się w południowych Czechach.

W tragicznej sytuacji znajduje się miasto Kralupy nad Wełatwą. 20-tysięczna miejscowość została zamknięta przez służby i wjeżdżać tam mogą jedynie ratownicy.

Także w powiecie karlowskim kilka miast jest częściowo odciętych od świata. Zamknięta jest m.in. jedna z dróg prowadzących do Karlovych Varów. Na innej międzymiastowej trasie służby usuwają przewróconą ciężarówkę - podaje portal gazety "Lidove Noviny".

Policja odnotowała pierwsze przypadki rabowania opuszczonych domostw.

Na pomoc dla dotkniętych powodzią miast i gmin władze Czech przekazały już 300 mln koron.

Sezonu turystycznego nie będzie?

W Karkonoszach, gdzie woda zerwała wiele dróg, ścieżek i tras turystycznych już podliczane są pierwsze straty.

Dyrektor Karkonoskiego Parku Narodowego cytowany przez idnes.cz powiedział, że straty "idą w dziesiątki milionów koron" i prawdopodobnie w wielu miejscach w górach sezonu turystycznego w tym roku nie będzie.

Woda popłynie do Austrii

Ogółem na terytorium całego kraju ewakuowanych ze swych domów zostało ponad 7 tysięcy osób. Do godz. 17 ratownicy przeprowadzili łącznie ponad 774 akcji ratunkowych. Straż pożarna i policja dostały łącznie prawie 2600 zgłoszeń od obywateli.

Na wałach przeciwpowodziowych pracuje dziesięć tysięcy strażaków i kilkuset żołnierzy. W Ujściu nad Łabą ochotnikom pomagają więźniowie.

Tam, jak podaje portal idnes.cz, w momencie przejścia fali kulimacyjnej, która spodziewana jest w poniedziałek, poziom wody wyniesie prawdopodobnie prawie 11 metrów, gdy na co dzień nie przekracza czterech. Przepływ wody ma osiągnąć poziom 3,7 tys. metrów sześć. na sekundę, o tysiąc mniej niż w czasie wielkiej powodzi z 2002 roku.

Nieprzejezdna w nocy z niedzieli na poniedziałek trasa kolejowa z Pragi do Brna została tymczasem otwarta dzisiaj rano. Wiele linii kolejowych blokują jednak przewrócone drzewa. Nieprzejezdnych jest również kilkadziesiąt odcinków dróg, na których zalega woda bądź błoto. Woda podmyła dziesiątki mostów. Częściowo zamknieta jest autostrada D8 z Pragi do Drezna w Niemczech.

Dość dobre wiadomości nadchodzą z kolei z regionu pilzneńskiego. Tam, mimo trzeciego stopnia alarmu powodziowego, nie ma potrzeby, by kogokolwiek ewakuować.

W poniedziałek woda zaczęła się jednak wdzierać do miejscowego ZOO. Sytuację wykorzystały dwa tygrysy i uciekły ze swoich klatek. Potem jednak strażnikom udało się je złapać, uśpić i przetransportować w bezpieczne miejsce.

Paraliż stolicy

Władze Pragi przygotowują do ewakuacji mieszkańców Karlina - jednej z najstarszych dzielnic Pragi, przez którą w roku 2002 przeszła fala powodziowa. Na ewakuację czekają także obywatele dzielnicy Smichov. Dojdzie do niej, jeśli ilość wody przekroczy 3200 metrów na sekundę. Fala kulminacyjna ma przechodzić przez czeską stolicę co najmniej przez 6 godzin. W centrum stolicy nadal nie kursuje metro. Zamknięte są szkoły. Działają tylko uczelnie wyższe, choć po godz. 9. pojawiła się informacja o zamknięciu kilku wydziałów Uniwersytetu Karola.

Nieprzejezdnych jest 50 odcinków ulic w pobliżu Wełtawy.

Szkoły w Pradze zamknięte. Czesi się boją
Szkoły w Pradze zamknięte. Czesi się bojąTVN 24

Mariusz Surosz, dziennikarz pracujący w Pradze, przywoływał w czasie rozmowy w TVN24 dane specjalistów, którzy zmierzyli ilość wody przepływającej przez "z reguły leniwą Wełtawę" w nocy z niedzieli na poniedziałek i było to 2,8 tys. metrów sześć. na sekundę, gdy tymczasem w czasie wielkiej powodzi w 2002 r. było to 5 tys. metrów sześć. - Jest dużo obaw, ale też nadziei, że nie będzie tak jak 11 lat temu (w czasie największej powodzi w historii kraju - red.) - skwitował. W nocy, w każdej sekundzie przez Pragę popłynie Wełtawą 3300 metrów sześciennych wody.

Strażacy, wspomagani przez wojsko, ustawili specjalne zapory przeciwpowodziowe. Na zamkniętym zabytkowym Moście Karola oczyszcili przęsła, na których zatrzymywały się konary drzew.

Browar przerywa produkcję

W poniedziałek przed południem dyrekcja browaru Staropramen poinformowała o czasowym wstrzymaniu produkcji w jednej z najsłynniejszych gorzelni w Europie Środkowej.

Pracownicy kompleksu barokowego Klementinum, gdzie mieszczą się zbiory czeskiej Biblioteki Narodowej, przenoszą zbiory z magazynów na wyższe piętra.

Polska ambasada w Pradze zaleciła ograniczenie podróży do Czech, prosząc jednocześnie o nieprzyjeżdżanie do Pragi do czasu ustabilizowania się sytuacji. Poradziła również, by polscy obywatele przebywający na terenie Czech stosowali się do zaleceń miejscowych władz.

Zwierzęta ocalone

Ze względu na niebezpieczeństwo spadania konarów drzew zamknięto praskie parki. Cierpią również zwierzęta. W czasie ewakuacji praskiego Ogrodu Zoologicznego jeden z pelikanów złamał nogę. Lwy, goryle i gady udało się szczęśliwie przenieść. Obecnie dolna część parku jest całkowicie zalana.

Sytuację w Czechach relacjonował w niedzielę portal TVN Meteo - czytaj więcej.

Autor: mk, rf, adso//kdj,gak / Źródło: PAP, TVN24, indes.cz, lidovky.cz, radio.cz

Raporty: