Dziesiątki tysięcy Węgrów wzięły w sobotę w Budapeszcie udział w demonstracji w obronie demokracji. Jej uczestnicy skrzykiwali się przez internet, w akcji pod hasłem "My jesteśmy większością". W czasie manifestacji apelowano o pomaganie organizacjom pozarządowym.
Uczestnicy demonstracji zebrali się na placu Kossutha przed parlamentem i przeszli ulicami Budapesztu do ulicy Wolnej Prasy. Skandowano: "Nie pozwolimy!” i "Viktator”. Na transparentach widniały hasła: "Jeśli nic nie zrobimy, nic się nie zmieni” oraz "Stop Orban”.
Jest to drugi już masowy protest przeciwko Viktorowi Orbanowi od czasu wyborów parlamentarnych, które odbyły się na Węgrzech 8 kwietnia. Demonstranci wzywają podzieloną dziś opozycję do zjednoczenia się i połączenia sił przeciwko prawicowej, nacjonalistycznej partii Orbana - Fidesz.
"Działajmy razem"
- Działajmy razem! - apelowała szefowa organizacji pozarządowej Fundacja Ekopartner Veronika Mora, wzywając do zgłaszania się na ochotnika do istniejących organizacji pozarządowych lub do tworzenia własnych inicjatyw. Ten wątek pojawiał się także w innych wypowiedziach.
Dziennikarz "Magyar Nemzet" Gyoergy Unyatyinszky wyraził przekonanie, że obecny rząd Węgier zawdzięcza swój sukces temu, że dzieli Węgrów, na co nie wolno się godzić. - Obejmijcie jakiegoś fideszowca, zróbcie wszystko, żeby sztucznie stworzone antagonizmy między nami wyblakły - zaapelował.
Na koniec demonstracji zebrani unieśli świecące ekrany telefonów komórkowych na znak, że chcą, by opozycja się zjednoczyła.
"Maszyna propagandowa" Orbana
Przed demonstracją organizatorzy zwrócili się do swoich zwolenników przez Facebooka. Jak napisali, media rządowe przeobraziły się w "maszynę propagandową" premiera Viktora Orbana i że trzeba uwolnić media publiczne od kontroli Fideszu.
"Naszym głównym celem jest pozbawienie Fideszu kontroli nad mediami publicznymi, ale partie opozycyjne również mają tu zadanie do wykonania, będąc współodpowiedzialne za sytuację, w której się znaleźliśmy" - oświadczyli we wpisie. "Musimy też walczyć o nową, sprawiedliwą i uczciwą ordynację wyborczą i zbadanie przypadków korupcji" - podkreślili.
Organizatorzy wezwali do kolejnego protestu 9 maja, dzień po zebraniu się po raz pierwszy nowego parlamentu węgierskiego.
Władza wciąż w rękach Orbana
Jak pisze Reuters, od 2010 roku Orban zwiększał kontrolę nad mediami, obsadzając kierownicze stanowiska niezależnych instytucji swoimi wspólnikami. Węgierski premier wdał się także w konflikt z Unią Europejską za sprawą swojego twardego i nieustępliwego stanowiska wobec przyjmowania migrantów.
W wyborach 8 kwietnia koalicja Fidesz-KDNP zdobyła 133 mandaty w 199-osobowym parlamencie, nacjonalistyczny Jobbik 26 mandatów, a koalicja Węgierskiej Partii Socjalistycznej (MSZP) i partii Dialog 20 mandatów. Oprócz tego w nowym parlamencie dziewięć miejsc przypadło przedstawicielom Koalicji Demokratycznej (DK) byłego premiera Ferenca Gyurcsanya, a ośmiu - partii Polityka Może Być Inna (LMP). Miejsca zdobyli też jeden przedstawiciel partii Razem, który wygrał w jednoosobowym okręgu wyborczym, jeden narodowości niemieckiej i jeden poseł niezależny.
Autor: momo//now / Źródło: reuters, pap