Nie możemy pozwolić, by Bruksela przejęła od nas wodze - stwierdził w poniedziałek premier Węgier Viktor Orban, dodając, że rząd węgierski będzie odrzucał obowiązkowe kwoty przyjmowania migrantów. Na podobnym stanowisku stoją władze Czech, które twierdzą, że unijny system kwot nie działa.
Rzecznik Komisji Europejskiej Alexander Winterstein poinformował w poniedziałek, że podejmie ona w środę postępowania dotyczące naruszenia prawa UE wobec krajów, które nie biorą udziału w programie relokacji uchodźców. We wtorek sprawą tą ma się zająć kolegium komisarzy. W KE potwierdzono, że procedura zostanie wszczęta wobec Polski, Węgier oraz Czech.
"UE wsadza głowę w piasek"
Czeski minister spraw wewnętrznych Milan Chovanec oświadczył w poniedziałek, że karaniem Unia Europejska wyśle zły sygnał i osłabi zaufanie Czechów do Unii Europejskiej. Jak zaznaczył w pisemnym stanowisku dla agencji CTK, praktyka wskazuje, że system kwot nie działa.
"Kwoty nie działają, migranci nie pozostają w państwach, które ich przyjmują, ale UE wsadza głowę w piasek i odmawia uznania rzeczywistości. Wciąż wierzę, że UE nie będzie selektywnie karać tych, którzy wskazują na bezsens kwot. Chodziłoby o drogę do piekieł, która katastrofalnie podkopałaby zaufanie ludzi w Republice Czeskiej do UE" - napisał Chovanec, który jest członkiem kierowanej przez premiera Bohuslava Sobotkę Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej (CSSD).
Przypomniał, że Czechy chcą się przyczyniać do rozwiązywania kryzysu migracyjnego w inny sposób, na przykład poprzez udział w ochronie zewnętrznych granic unijnych lub wspieranie państw, z których przybywają uchodźcy.
"Jeśli Komisja Europejska zdecyduje się karać państwa, które forsują skuteczne rozwiązywanie kryzysu migracyjnego, które są jednymi z najaktywniejszych w wysyłaniu policjantów i ekspertów na obszary kryzysowe i które odrzucają niefunkcjonujące oraz pozbawione sensu kwoty, to będzie to zły sygnał dla czeskiej opinii publicznej" - oświadczył szef czeskiego MSW.
Orban: nie poddamy się szantażowi
Wcześniej sprawę skomentował premier Węgier Viktor Orban. Zapewnił, że dopóki w kraju będzie rządziła obecna koalicja, to nie podda się ona "szantażowi Brukseli" i będzie odrzucać obowiązkowe kwoty przyjmowania migrantów.
Zadeklarował też, że w dopóki on pozostanie premierem, będzie stało ogrodzenie na południowej granicy Węgier.
Rząd węgierski przeprowadził w ostatnich miesiącach akcję wysyłania obywatelom kwestionariuszy dotyczących między innymi nielegalnej imigracji oraz kompetencji państw narodowych w Unii Europejskiej, pod hasłem "Powstrzymajmy Brukselę".
Na akcję odpowiedziało prawie 1,7 mln ludzi. Orban powiedział, że dotąd opracowano 1,4 mln zwróconych kwestionariuszy.
"Bruksela otwarcie stanęła po stronie terrorysty"
Oceniając wyniki konsultacji, premier powiedział, że większość Węgrów uważa, iż Bruksela "siedzi na koniu tyłem do kierunku jazdy". - Nie możemy pozwolić, by Bruksela przejęła od nas wodze - powiedział. Jego zdaniem wyniki konsultacji wskazują, iż większość Węgrów jest zdania, że nie wolno pozwolić na to, by Bruksela narzuciła Budapesztowi programy osiedlania cudzoziemców ani by wtrącała się w kwestię ustalania wysokości podatków, płac i opłat za media na Węgrzech. Orban podkreślił przy tym, że Unia Europejska to nie Bruksela, tylko dobrowolny związek niezależnych europejskich narodów.
Przekonywał, że rząd węgierski reprezentuje prawdziwie proeuropejskie stanowisko i broni traktatu europejskiego, w tym pierwotnego podziału kompetencji między państwami członkowskimi i Brukselą. Według niego stanowisko Węgier się nie zmieniło, a tylko "Bruksela zmieniła szaty". Ocenił, że "Bruksela otwarcie stanęła po stronie terrorystów". Nawiązał do sprawy Syryjczyka Ahmeda H., który został w listopadzie skazany na Węgrzech na 10 lat więzienia za terroryzm. Tymczasem w maju Parlament Europejski uznał, że Ahmed H. został skazany w nieuczciwym procesie tylko na tej podstawie, że użył megafonu, by rozładować napięcie i rzucił trzy przedmioty w pograniczników. Według Orbana "ewidentnie nieudolne kłamstwa Ahmeda H." są dla Brukseli ważniejsze niż bezpieczeństwo Węgier.
Europejscy przywódcy "biją pokłony" Sorosowi
Orban wyraził też pogląd, że w Brukseli "strącający miliony ludzi w nędzę spekulant finansowy" określa, "gdzie jest przód". Według niego europejscy przywódcy "biją pokłony" George'owi Sorosowi.
Soros jest od dłuższego czasu ostro krytykowany przez władze węgierskie. Orban oświadczył w lutym, że "potajemnie próbuje się wpłynąć za pomocą zagranicznych pieniędzy na politykę węgierską". Wspomniał o "rozciągającym się ponad granicami imperium George'a Sorosa". Orban zarzuca mu także podsycanie fali imigracji do Europy. Podczas kończącej się w czwartek sesji węgierskiego parlamentu ma się odbyć między innymi głosowanie w sprawie projektu ustawy wprowadzającej obowiązek rejestrowania się organizacji pozarządowych otrzymujących z zagranicy co najmniej 7,2 mln forintów (23 tys. euro) w ciągu roku jako "organizacji wspieranych z zagranicy".
Autor: arw,pk//rzw/jb / Źródło: PAP,TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock