Budapeszt krytykuje unijną rezolucję. "Polowanie na czarownice"


Projekt rezolucji wzywającej do uruchomienia wobec Węgier artykułu 7 traktatu unijnego to "polowanie na czarownice", za którym stoją polityczne motywacje - przekonywał w poniedziałek w Brukseli rzecznik węgierskiego rządu Zoltan Kovacs. W Parlamencie Europejskim ma odbyć się w tym tygodniu głosowanie w tej sprawie.

W środę w Strasburgu odbędzie się głosowanie, w którym Parlament Europejski ma zdecydować, czy wszcząć wobec Węgier procedurę określoną w art. 7 traktatu unijnego w celu przeciwdziałania - jak informuje PE - zagrożeniu dla wartości leżących u podstaw Unii Europejskiej, do których należy poszanowanie demokracji, praworządności i praw człowieka. Dzień wcześniej premier Węgier Viktor Orban wystąpi podczas debaty w PE na temat rządów prawa na Węgrzech.

PE nie weźmie pod uwagę głosów wstrzymujących się

Węgierscy europosłowie rządzącego Fideszu już w ubiegłym tygodni alarmowali, że w głosowaniu nad tym raportem może dojść do zastosowania triku prawnego. Do przyjęcia dokumentu przez PE jest potrzebne poparcie 2/3 europosłów. Niezdecydowanie części europosłów mógłby oznaczać, że taka większość się nie znajdzie.

Zgodnie z art. 83 regulaminu PE eurodeputowani przyjmują wniosek wzywający Radę UE do podjęcia działań zgodnie z art. 7.1 unijnego traktatu "większością dwóch trzecich oddanych głosów". Wątpliwości wzbudza rozumienie, czy głos wstrzymujący się w takim głosowaniu ma być zaliczany do oddanych, czy też nie. Interpretacja służb prawnych PE oznacza, że głosy takie nie będą liczone.

Faktycznie taki sam mechanizm zastosowano, gdy z funkcji wiceprzewodniczącego europarlamentu odwoływany był europoseł PiS Ryszard Czarnecki. Wówczas również wynik był bardzo niepewny i interpretacja regulaminu, by nie liczyć głosów wstrzymujących się, przyczyniła się do tego, że stracił on stanowisko.

"Polowanie na czarownice"

Rzecznik węgierskiego rządu Zoltan Kovacs na poniedziałkowej konferencji prasowej w Brukseli zadeklarował, iż rząd jest gotowy, by "zaprezentować w Parlamencie Europejskim swoją perspektywę i prawdę". Rezolucję i głosowanie nazwał "polowaniem na czarownice przeciwko Węgrom". Jak ocenił, takie inicjatywy są niebezpieczne, bo dzielą Europę. Przekonywał, że większość zarzutów zawartych w raporcie to już zamknięte sprawy. Zaznaczył, że projekt rezolucji jest "obrazą dla narodu węgierskiego".

Rzecznik uznał, że za raportem stoją polityczne motywacje. - Utrzymujemy, że prawdziwym motywem, który stoi za tym, jest nasze stanowisko wobec nielegalnej migracji - zaznaczył. Jego zdaniem "proimigranckie grupy polityczne" chcą postawić Węgry przed sądem. Wśród polityków, którzy chcą podzielić Europę, wymienił prezydenta Francji Emmanuela Macrona. Zdaniem Kovacsa stanowisko Węgier, jak również innych krajów regionu w sprawie migracji należy traktować równorzędnie z odmiennym stanowiskiem krajów Zachodu. - Musimy wrócić do równego traktowania wszystkich krajów w polityce (...). Wtedy debata będzie oparta na zdrowym rozsądku i będzie dążyła do znalezienia rozwiązań, teraz jest ideologiczna. Trzeba znaleźć korzenie problemu migracji, zatrzymać nielegalną migrację, (...) wtedy można decydować o wspólnych unijnych rozwiązaniach - mówił.

Jak stwierdził, rząd węgierski ma silny mandat, bo większość Węgrów zgadza się z jego polityką. Zapowiedział, że premier Orban wygłosi w PE "mocne przemówienie".

"Zbiór wierutnych kłamstw"

Szef dyplomacji węgierskiej Peter Szijjarto nazwał w poniedziałek unijną rezolucję w sprawie Węgier "zbiorem wierutnych kłamstw". Jego zdaniem jest ona niegodziwym atakiem na Węgry i próbą zemsty na tym kraju za to, że kraj ten broni swoich granic i nie jest skłonny przyjmować imigrantów. Jak dodał minister, w Parlamencie Europejskim większość stanowią zwolennicy nielegalnej imigracji.

Szijjarto wyraził nadzieję, że w przyszłości, przede wszystkim podczas kampanii przed przyszłorocznymi wyborami do Parlamentu Europejskiego, Europejska Partia Ludowa zgodnie z wolą Europejczyków będzie reprezentować politykę koncentrującą się na ich bezpieczeństwie.

"To polityczna zemsta"

Także rzecznik rządzącej na Węgrzech konserwatywnej partii Fidesz Balazs Hidveghi oświadczył w poniedziałek w telewizji M1, że projekt rezolucji jest pełen nieprawdziwych twierdzeń i kłamstw. Jako przykład podał to, że w dokumencie obarcza się odpowiedzialnością za "marsze" Węgierskiej Gwardii rząd premiera Viktora Orbana, podczas gdy zjawisko to rozwinęło się za rządów socjalistycznego premiera Ferenca Gyurcsany'ego.

Za niegodziwe kłamstwo uznał Hidveghi to, że w dokumencie stwierdza się, iż majątek żydowski nie jest na Węgrzech bezpieczny. Dodał, że krytykuje się w rezolucji także instytucje i decyzje, które można znaleźć również w innych państwach.

- To polityczna zemsta, próba napiętnowania Węgrów i Węgier – oświadczył Hidveghi.

Bruksela zaniepokojona

Komisja Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych PE (LIBE) opowiedziała się w czerwcu za uruchomieniem art. 7 unijnego traktatu wobec Węgier. W przegłosowanym przez nią dokumencie podkreślono, że na Węgrzech istnieje poważne ryzyko naruszenia praworządności.

Powodem zgłoszenia rezolucji były zarzuty o podważanie przez rząd Orbana niezależności sądownictwa, wolności prasy i podstawowych praw obywateli, ale lista zarzutów w ostatnich miesiącach się wydłużyła. W czerwcu parlament Węgier przyjął poprawkę do konstytucji przewidującą, że w kraju nie wolno osiedlać obcej ludności, o ile osoby te nie mają prawa pobytu i swobodnego przemieszczania się. Przegłosowano też pakiet ustaw antyimigranckich, nazwany przez rząd "Stop Soros" w nawiązaniu do amerykańskiego finansisty, któremu władze Węgier zarzucają działania na rzecz sprowadzenia do Europy milionów imigrantów.

Art. 7 Traktatu o UE stanowi, że na uzasadniony wniosek jednej trzeciej państw członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej Rada UE może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez kraj członkowski wartości unijnych. Decyzja w tej sprawie, podejmowana przez kraje większością czterech piątych, nie wiąże się jeszcze z sankcjami, ale jest krokiem na drodze do nich. Ewentualne podjęcie decyzji o sankcjach wymaga jednomyślności państw UE.

Procedura ochrony państwa prawa w Unii Europejskiej europa.eu

Autor: momo//rzw//kwoj / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia CC BY 2.0 | EPP

Tagi:
Raporty: