Wciąż daleko od Unii. Turcja puka do brukselskich bram


Turcja jest od lat kandydatem do Unii Europejskiej, jednak jak dotąd rokowania w sprawie jej członkostwa toczą się bardzo powoli. W najnowszym odcinku programu "Tu Europa" analizujemy szanse tego kraju na wejście do UE i zastanawiamy się, jakie znaczenie ma partnerstwo UE-Turcja.

Sprawa się ślimaczy, bo Turcja, związana z Unią porozumieniem o wolnym handlu, nadal blokuje dostęp samolotów i statków cypryjskich do swoich lotnisk i portów. W odwecie Unia nie otwiera negocjacji w żadnym z 33 rozdziałów tureckich negocjacji.

Chcąc ratować osiągnięte dotąd rezultaty i dać negocjacjom akcesyjnym jakąś perspektywę, komisarz ds. rozszerzenia z drugiej Komisji Barroso – Stefan Füle - opracował tzw. "pozytywną agendę" w 9 obszarach, w których dotychczasowe uzgodnienia poszły najdalej, m. in. "dialog i współpraca w spr. reform". "ułatwienia wizowe", "energia", "walka z terroryzmem".

Dzięki tej "pozytywnej agendzie" Unia i Turcja sformowały grupy robocze w 8 rozdziałach. Ale i tu w ostatnich latach i miesiącach nastąpił regres. Turcji zarzuca się nie dość zdecydowaną walkę z Państwem Islamskim. Ankara odmówiła nawet pragnącej pomagać masakrowanym Kurdom Ameryce prawa do korzystania z bazy NATO w Incirlik. Ostatnio władze tureckie odmówiły ekstradycji i wypuściły na wolność mordercę znanego historyka duńskiego Larsa Hedegaarda, krytykującego niektóre działania islamistów.

Postępująca islamizacja świeckiej niegdyś Republiki Tureckiej w opinii wielu europejskich polityków stanowi kolejną poważną przeszkodę na drodze do Unii. Kanclerz Angela Merkel od dawna powtarza, że celem negocjacji nie powinno być przyjęcie Turcji do UE, lecz daleko idąca unia gospodarcza z tym krajem. I opinia ta znajduje w Radzie Europejskiej wielu sojuszników.

Przeciwni przystąpieniu Turcji są nie tylko politycy: wielokrotnie powtarzane sondaże opinii publicznej wskazują, że nie więcej niż niespełna 30 proc. obywateli Unii popiera to rozszerzenie. Jako główny powód wskazują brak przestrzegania praw człowieka. Co gorsza, sami Turcy również odnoszą się do tego projektu bez entuzjazmu: w ubiegłorocznym sondażu tylko 43% obywateli uważało zbliżenie z Unią za proces pozytywny.

Gorzej po Taksim

Sytuacja pogorszyła się jeszcze po ubiegłorocznym brutalnym stłumieniu przez turecką policję protestów na placu Taksim w Stambule. Do tego dochodzą nieporozumienia z Grecją, z Armenią i resztą świata w sprawie uznania rzezi Ormian z 1915 r. za ludobójstwo, nie do końca rozwiązana sprawa autonomii dla Kurdów, kontrowersyjny artykuł 301 Kodeksu Karnego, przewidującego więzienie za "obrazę tureckości". Warto przypomnieć proces noblisty Orhana Pamuka, kwestie praw kobiet, korupcji, panoszenia się służb specjalnych.

Jak więc widać problemów jest wiele, ale jest też wiele nadziei. W ostatnim raporcie Komisji Europejskiej wysiłki Turcji w niektórych kwestiach zostały ocenione pozytywnie. W związku z tym KE wezwała do otwarcia negocjacji w sprawie rozdziałów dotyczących niezależności wymiaru sprawiedliwości i praw człowieka. Turcja odpowiedziała równie pozytywnie: Ministerstwo ds. Unii w oficjalnym dokumencie nazwało akcesję "najważniejszym wysiłkiem modernizacyjnym od czasu powstania Republiki Tureckiej" i wyznaczyło program ambitnych reform najważniejszych struktur w państwie.

Wciąż daleko od Unii. Turcja puka do brukselskich bram

Autor: kło//rzw / Źródło: tvn24