Ok 150 osób przyszło pod rezydencję premiera Silvio Berlusconiego w Arcore koło Mediolanu, z żądaniem jego dymisji. Doszło do strać z policją. Włosi od kilku dni organizują protesty pod hasłem "L'Italia non e un bordello" ( Włochy to nie burdel) przeciwko premierowi uwikłanemu w skandal obyczajowy z nieletnimi prostytutkami.
Grupa ok. 150 demonstrantów z obywatelskiego ruchu Lud Fioletowych (Popolo Viola), który sprzeciwiają się rządom telewizyjnego magnata, próbowała przedostać się pod jego posiadłość. Tam została powstrzymana przez policję.
Premier był w domu
Doszło do przepychanek. Obrażenia odniosło kilku policjantów oraz karabinierów i demonstrantów. Kontuzjowany został też obecny na miejscu reporter.
W chwili starć Berlusconi był w domu - podały włoskie media. Siły porządkowe twierdzą, że wśród demonstrantów byli także anarchiści.
Bungagate
Prokuratura twierdzi, że Berlusconi obficie korzysta z usług młodych pięknych kobiet, które otrzymują od niego pieniądze, liczne podarunki, a niektóre wręcz są przez niego utrzymywane.
Dziewczyny miały uczestniczyć w orgiach nazywanych bunga bunga, które według prokuratury odbywały się w willach premiera.
Premier, jego współpracownicy i część domniemanych towarzyszek zabaw polityków zaprzeczają ustaleniom śledczych. Według ich relacji przyjęcia w willach Berlusconiego owszem, miały miejsce, ale były to wydarzenie kulturalne. Goście mieli oglądać filmy, mecze, rozmawiać z premierem popijając wodę mineralną, szampana i wino (w ograniczonych ilościach).
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters