Dane o liczbie zabitych podał pułkownik Hisham Buhagiar, dowódca wojsk opozycji, które dotarły do Trypolisu z zachodnich gór Libii. - W Misracie i Zlitan zginęło po 15 i 17 tysięcy ludzi. W górach Nafusa też ponieśliśmy ciężkie straty - mówi opozycjonista. - Udało nam się uwolnić około 28 tysięcy więźniów. Wszystkich zaginionych uznajemy za martwych - dodał.
Liczb podanych przez Buhagiara nie można niezależnie zweryfikować. Żadna niezależna organizacja międzynarodowa nie śledziła strat przez cały okres trwania walk. Jednak przykładowo twierdzenia o 15 tysiącach osób zabitych w samej Misracie, gdzie walki trwały ponad trzy miesiące, wydają się być zawyżone. Oznaczałoby to, że średnio codziennie musiałoby tam ginąć około 120-130 osób.
Polowanie na dyktatora
Walki w Libii jednak nadal trwają i codziennie giną ludzie. Oddziały wierne Kaddafiemu bronią się w Syrcie i innych miastach leżących w centrum kraju. Nadal nie wiadomo, gdzie przebywa dyktator, nawołujący swoich zwolenników do walki.
Część jego rodziny, w tym żona, córka i dwóch synów, uciekli do Algierii gdzie udzielono im azylu z powodów humanitarnych. Jednak jak poinformowała algierskia gazeta, jeśli Kaddafi pójdzie w ich ślady, to prawdopodobnie nie może liczyć na spokojną przystań. Według dziennika "al-Choruk" prezydent Abdelaziz Buteflika powiedział ministrom podczas posiedzenia rządu, że Algieria chce respektować prawo międzynarodowe we wszystkich aspektach związanych z libijskim konfliktem.
Dlatego dyktator, o ile pojawi się w Algierii, zostanie zatrzymany i wydany Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu w Hadze. Prezydent zapewnił, że decyzja nie jest reakcją na postępujący upadek reżimu Kaddafiego, ale wynika z postanowień MTK, który wydał listy gończe za dyktatorem, jego synem Saifem al-Islamem i szefem wywiadu w związku z oskarżeniami o popełnienie przez nich zbrodni przeciwko ludzkości.
Poszukiwania dochodów
Pomimo nadal trwających walk, nowe władze Libii już koncentrują się na odbudowie głównego źródła dochodów kraju, czyli przemysłu naftowego. - Produkcja ropy w Libii może zostać wznowiona w ciągu kilku tygodni, a poziom sprzed konfliktu osiągnie za około 15 miesięcy - poinformował nowy przewodniczący libijskiej Narodowej Korporacji Naftowej (NOC) Nuri Beruin.
Równocześnie Beruin zapewnił, że kontrakty zawarte przez reżim Muammara Kadafiego będą realizowane. - Spotkałem się z międzynarodowymi przedsiębiorstwami naftowymi i od razu im mówiłem, że będziemy honorować wszystkie umowy - powiedział. Podobne oświadczenie wydał w zeszłym tygodniu rzecznik powstańczej Narodowej Rady Libijskiej (NRL) Guma Gamaty.
Przed rozpoczęciem powstania w lutym, należąca do OPEC Libia produkowała ok. 1,6 mln baryłek ropy naftowej dziennie.
Źródło: reuters, pap