Żadnych konsekwencji nie poniesie niemiecki student, który na początku lutego na uniwersytecie w Cambridge rzucił butem w premiera Chin Wena Jiabao. Brytyjski sąd oczyścił go z zarzutów.
Sędzia okręgowy Ken Sheraton ocenił, że nie ma wystarczających dowodów, aby uznać 27-letniego Martina Jahnke za winnego zakłócenia porządku publicznego. Upomniał go jednak, aby w przyszłości bardziej baczył na swoje zachowanie.
Obrona od początku zarzucała prokuraturze, że zajęła się sprawą ze względu na naciski Chin, ponieważ zazwyczaj podobnymi sprawami zajmują się władze uniwersyteckie.
Butem w Jiabao
Rzucony przez Jahnkego but wylądował na scenie, metr od wygłaszającego przemówienie premiera Wena Jiabao. - Jak uniwersytet może tak się prostytuować przyjmując dyktatora? Jak można słuchać jego kłamstw? Powstańmy i zaprotestujmy! - krzyczał wtedy niemiecki student.
Chiny potępiły incydent, lecz przed rozpoczęciem procesu rzecznik chińskiego MSZ zaapelował o łagodne potraktowanie studenta. Wyjaśnił, że młody człowiek powinien mieć szansę kontynuowania edukacji, aby mógł lepiej poznać Chiny i uznać swój błąd.
Rok za Busha
Seria butów wymierzonych w polityków wzięła swój początek od irackiego dziennikarza Muntadara al-Zeidiego, który w grudniu 2008 roku w Bagdadzie także niecelnie rzucił butami w ówczesnego prezydenta USA George'a W. Busha, krzycząc: "Masz, psie, na pożegnanie".
Iracki sąd był jednak dla napastnika mniej pobłażliwy. Al-Zeidi został w marcu skazany na karę trzech lat pozbawienia wolności, lecz w kwietniu skrócono ją do roku.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: ReutersTV