Zaginiona ponad 32 lata temu, przez rodzinę była uważana za zmarłą. 83-letnia Patricia Kopta z Pittsburgha została właśnie odnaleziona w oddalonym niemal 3 tysiące km domu opieki w Portoryko - informuje policja.
Kobietę po raz ostatni widziano 20 czerwca 1992 roku w Pittsburghu. Kilka miesięcy później jej mąż, Bob Kopta, zgłosił jej zaginięcie lokalnej jednostce policji. Wraz z upływem czasu nadzieje rodziny na odnalezienie Patricii słabły, aż w końcu uznano, że najpewniej nie żyje.
Do przełomu doszło w ub. roku, kiedy to funkcjonariusze otrzymali pierwsze informacje na temat obecnego przebywania kobiety. Po przeprowadzeniu testów DNA potwierdzono, że 83-latka żyje i przebywa w portorykańskim domu opieki. - Przez te wszystkie lata sądziliśmy, że nie żyje - mówiła podczas konferencji prasowej w ostatni czwartek siostra zaginionej, Gloria Smith. Jak przekazała, zupełnie nie spodziewali się takiej informacji. - Była dla nas dużym szokiem. Cieszymy się i mamy nadzieję, że będziemy mogli polecieć ją zobaczyć - dodała.
ZOBACZ TEŻ: 89-latka nie wróciła ze spaceru. Załoga policyjnego śmigłowca wypatrzyła ją w zaroślach nad Wisłą
Po 32 latach odnaleziono zaginioną Patricię Koptę
Jak wynika z informacji udostępnionych przez Centrum Reagowania Kryzysowego Pensylwanii, Bob Kopta zgłosił zaginięcie żony dopiero po upływie ponad pięciu miesięcy, tłumacząc, że "znikanie na krótkie okresy nie było dla niej niczym niezwykłym". - Pewnej nocy wróciłem do domu, a jej nie było i nikt nie wiedział, gdzie jest - powiedział w czwartek mężczyzna, cytowany przez CNN. "Patricia była uliczną kaznodziejką, rozpoznawalną na ulicach Pittsburgha. Podchodziła do nieznajomych, mówiąc im, że ma wizje, a świat zbliża się do swego końca. W przeszłości została już pobita i okradziona na ulicy" - zaznaczono w ulotce, informującej o jej zaginięciu.
Jak wytłumaczył Brian Kohlhepp, zastępca komendanta policji w Ross Township, zaginięcie Kopty początkowo nie było traktowane jako coś nadzwyczajnego, jako że "wiadomym było, że kobieta zmagała się z problemami natury psychicznej. Wcześniej zapowiadała też swoje odejście członkom rodziny, obawiała się, że zostanie umieszczona w placówce". Funkcjonariusze podejrzewali więc, że zniknęła z własnej woli. Kobieta miała również w przeszłości zgłaszać małżonkowi chęć zamieszkania w Portoryko. - Zamieściłem nawet ogłoszenie w portorykańskiej gazecie o jej poszukiwaniu - przekazał mąż Kopty.
Jak się okazało, podejrzenia rodziny okazały się prawdziwe. W 1999 roku Patricię Koptę przyjęto do portorykańskiego domu opieki po tym, jak znaleziono ją na ulicy potrzebującą pomocy. Amerykanka przez lata miała "odmawiać omawiania swojego życia prywatnego i podawania jakichkolwiek informacji na temat miejsca swojego pochodzenia". Jak wyjaśnił Kohlhepp, dopiero będąc w zaawansowanym wieku zaczęła zdradzać pewne szczegóły. Zaalarmowany ich treścią pracownik socjalny, we współpracy z agentem Interpolu, skontaktował się z komisariatem w Ross Township, oświadczając, że jego zdaniem przebywająca w miejscu jego pracy kobieta to właśnie zaginiona przed trzema dekadami Patricia Kopta.
Rodzina miała rozpoznać zaginioną już po samych zdjęciach. Ostatecznego potwierdzenia tożsamości pensjonariuszki dostarczyły przeprowadzone później testy DNA, podczas których porównano materiał genetyczny 83-latki z próbkami dostarczonymi przez jej siostrę oraz siostrzeńca. Jak wyznała w czwartek Gloria Smith, od czasu odkrycia siostry kilkukrotnie próbowała się z nią skontaktować telefonicznie, jednak ze względu na stwierdzone u Kopty zaawansowane stadium demencji nie było to możliwe.
ZOBACZ TEŻ: Porwany przez handlarzy ludźmi, trafił do rodziny miliarderów. Rodzice odnaleźli go po 25 latach
Źródło: CNN, Centrum Reagowania Kryzysowego Pensylwanii
Źródło zdjęcia głównego: Pennsylvania Emergency Response Center