"Wiedział, że umiera. Nikt nie chciał mu pomóc". Nagrania ostatnich chwil więźnia podważają oficjalną wersję zdarzeń

Źródło:
Fakty po Południu TVN24, Reuters

Harvey Hill został oskarżony o wtargnięcie na prywatną posesję swojego byłego pracodawcy. Trafił do aresztu w więzieniu hrabstwa Madison w stanie Missisipi. Zmarł dzień później. Agencja Reutera dotarła do nagrań, które pokazują, co działo się w placówce w dniu śmierci 36-latka. Przypadek ten zdaniem komentatorów jak w soczewce skupia problemy amerykańskiego więziennictwa. 

- Kiedy zadzwonili z więzienia, powiedzieli tylko, że Harvey miał atak serca i odszedł. Powiedziano nam, że był bardzo rozemocjonowany, że wszędzie było go pełno – mówiła Kartina Nettles, siostra 36-letnigo Harveya Hilla. Mężczyzna w maju 2018 trafił do aresztu w związku z oskarżeniami o wtargnięcie na prywatną posesję swojego byłego pracodawcy. Dzień później zmarł.

Dyrekcja placówki w hrabstwie Madison w stanie Missisipi nie przekazała rodzinie, co działo się przed jego śmiercią.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>

Ostanie chwile Harveya Hilla

Do nagrań z więziennych kamer dotarła agencja Reutera. Na filmach uchwycono, co działo się z Harveyem Hillem przed śmiercią.

Na pierwszym ujęciu z monitoringu ze stołówki widać, jak mężczyzna wdaje się w kłótnię ze strażnikami. W pewnym momencie rzuca się na jednego z pilnujących go mężczyzn, kilkukrotnie uderzając go tacką, na której osadzonym podawane jest jedzenie.

Agresywnego więźnia obezwładniło trzech strażników. Na nagraniach widać, jak leżący na ziemi 36-latek otrzymuje kilka kopnięć, również w głowę. Jak wynika z dochodzenia przeprowadzanego przez władze stanowe, mężczyznę zaprowadzono następnie pod prysznic, gdzie nie ma nadzoru kamer, i ponownie pobito.

Poturbowany Hill trafił do ambulatorium, ale według informacji Reutera nie podano mu żadnych leków.

Kolejne ujęcia pokazują moment, gdy dwóch funkcjonariuszy wciąga aresztanta do izolatki. Jeden z nich ciągnie mężczyznę po podłodze na środek pomieszczenia. Hill spędził tam 46 minut. Ostatnie chwile swego życia.

Tysiące zgonów w amerykańskich więzieniach

Przypadek Harveya Hilla nie jest odosobniony, a jego śmierć jest przykładem na problemy amerykańskiego więziennictwa - ocenia Reuters. Według agencji niedbała kontrola nad placówkami, słaba opieka zdrowotna oraz ogólne niedofinansowanie więzień przyczynia się do wzrostu śmiertelności wśród osadzonych.

Mimo że departament sprawiedliwości USA gromadzi informacje o tym, ile osób każdego roku ginie w amerykańskich więzieniach, dane te nie są ujawniane. – Brakuje podstawowych informacji na temat tego, co dzieje się w naszych więzieniach w całym kraju – zauważyła Michele Deitch, prawniczka z Uniwersytetu Teksańskiego w Austin.

Dziennikarze agencji Reutera na własną rękę przenalizowali raporty z 523 największych więzień w USA. Wynika z nich, że między 2008 a 2019 rokiem w federalnych więzieniach zmarło 7571 osób. Oznacza to, że w ciągu ostatniej dekady śmiertelność wzrosła w tych placówkach o 35 procent. Co więcej, prawie 5 tysięcy to osoby, które nie doczekały procesu.

- Mamy do czynienia z dużym zagęszczeniem [więźniów-red.], a sam system jest i niedofinansowany, i mało sprawny. Brakuje służby medycznej, która pomagałaby w kryzysowych sytuacjach – stwierdził w rozmowie z TVN24 doktor Bogdan Szafrański, amerykanista z Uniwersytetu Warszawskiego.

"Mój brat cierpiał, wiedział że umiera"

Sekcja zwłok wykazała, że Harvey Hill zginął w wyniku zabójstwa. Strażnicy utrzymują jednak, że użycie siły było uzasadnione, a władze więzienia hrabstwa Madison zaprzeczają jakimkolwiek nadużyciom. W sprawie śmierci 36-latka nikt nie usłyszał zarzutów.

- Był moim synem. Nie zrobiono nic w związku z tym, co się stało. To takie trudne - wyznała matka osadzonego Betty Hill.

- Mój brat cierpiał, wiedział, że umiera. Nie było nikogo, kto chciałby mu pomóc. Nikt nie chciał mu pomóc – powiedziała jego siostra.

Autorka/Autor:ft//rzw

Źródło: Fakty po Południu TVN24, Reuters