Sędzia federalny na Hawajach zablokował we wtorek wejście w życie nowego antyimigracyjnego rozporządzenia prezydenta Trumpa. Obejmujący obywateli ośmiu państw zakaz wjazdu do USA miał wejść w życie w środę. Departament Sprawiedliwości zapowiedział apelację.
Do czasu rozpatrzenia przez sąd wyższej instancji odwołania od decyzji hawajskiego sędziego rozporządzenie podpisane przez Donalda Trumpa 25 września nie będzie mogło wejść w życie. Zgodnie z wrześniowym dekretem Trumpa całkowitym zakazem wjazdu do Stanów Zjednoczonych mieli być objęci obywatele krajów w większości muzułmańskich takich, jak Jemen, Syria, Libia, Iran i Somalia, a także Czadu, gdzie wyznawcy islamu stanowią ok. 55 proc. mieszkańców i Korei Północnej. Częściowy zakaz wjazdu miał dotyczyć też Wenezueli, gdzie restrykcjami miały być objęte niektóre kategorie obywateli.
Rozporządzenie z usterkami
Sędzia Derrick K. Watson zadecydował we wtorek, że najnowszy zakaz wjazdu na terytorium USA wymierzony w mieszkańców niektórych państw "zawiera te same usterki", co dwa poprzednie rozporządzenia Trumpa podpisane w styczniu i w marcu br. W marcu – przypomnijmy – ten sam sędzia Watson wydał orzeczenie, w którym podważył prawomocność poprzedniego dekretu Trumpa, ponieważ jego przepisy były wymierzone głównie w muzułmanów i tym samym wchodziły w konflikt z konstytucyjnie zagwarantowaną równością wszystkich wyznań.
Eksperci zwracają uwagę na fakt, że w przeciwieństwie do pierwszego antyimigracyjnego dekretu Trumpa, który miał obowiązywać 90 dni, najnowsze rozporządzenie prezydenta jest bezterminowe i ma charakter warunkowy. Lista państw, których obywatele zostali objęci zakazem wjazdu na teren USA, może być rozszerzona bądź ograniczona w zależności do decyzji resortu bezpieczeństwa narodowego po przeglądzie dokonywanym raz na 100 dni.
Nowe ograniczenia wjazdu do USA, które miały wejść w życie w najbliższą środę, nie obejmowały osób, które otrzymały wizy przed 24 września, nawet jeśli wywodzą się one z państw objętych restrykcjami.
Pierwsze rozporządzanie antyimigracyjne Trumpa, wydane 23 stycznia, było krytykowane w USA jako otwarcie "antymuzułmańskie", ponieważ dotyczyło wyłącznie obywateli państw zamieszkiwanych przez muzułmańską większość.Wywołało ono protesty przedstawicieli Partii Demokratycznej, organizacji praw człowieka oraz szefów wielkich korporacji, głównie sektora IT.
W rezultacie działań prawnych podjętych przez prokuratorów generalnych kilku stanów, po ośmiu miesiącach walki w sądach różnych instancji, większość klauzul pierwotnego rozporządzenia Trumpa zostało unieważnionych. Decyzje w tej sprawie były podejmowane przez sędziów federalnych mianowanych z reguły w okresie ośmioletnich rządów prezydenta Baracka Obamy wywodzącego się z Partii Demokratycznej.
Autor: momo\mtom / Źródło: PAP