"Panikował. Wołał, że nie umie pływać". Na ratunek pilotowi płynęli kajakiem


Mały samolot awaryjnie lądował na zamarzniętym jeziorze w amerykańskim stanie Massachusetts. Pilot został uratowany z tonącej maszyny przez dwóch mężczyzn, którzy ruszyli mu na pomoc kajakiem. - Panikował. Wołał, że nie umie pływać - relacjonował jeden z nich.

Do zdarzenia doszło w sobotę koło południa czasu miejscowego w mieście Halifax w stanie Massachusetts. Pilot jednosilnikowego samolotu Piper PA-28 stracił kontrolę nad maszyną i musiał awaryjnie lądować na częściowo zamarzniętym jeziorze. Maszyna wpadła do wody około 100 metrów od brzegu i zaczęła tonąć.

Pilot czekał na pomoc, siedząc na wraku częściowo zatopionej maszyny.

Kajakiem po pilota

- Widzę samolot i faceta, który krzyczy: Pomocy! Pomocy! Pomocy! Panikował. Wołał, że nie umie pływać - opowiadał Aaron Sellers, jeden ze świadków zdarzenia.

Mężczyzna i jego szwagier pobiegli po kajak, leżący na pobliskiej działce i popłynęli nim w stronę wraku.

Mężczyznom zajęło 10 minut, by dostać się w pobliże samolotu. Jak relacjonował Sellers, musieli przełamywać taflę lodu, uderzając w nią wiosłem. - Dlatego dotarcie tam zajęło nam tak dużo czasu - wyjaśnił.

Pilota udało się sprowadzić na brzeg jeszcze przed przybyciem służb ratunkowych.

- Świetnie się spisali - powiedział dziennikarzom komendant miejscowej straży pożarnej Jason Viveiros, oceniając akcję ratunkową przeprowadzoną przez mężczyzn. - Bardzo szybko udało im się do niego dotrzeć - dodał.

Pilot nie odniósł poważniejszych obrażeń.

Przyczyny wypadku bada Federalna Administracja Lotnicza.

Autor: momo/kwoj / Źródło: NBC Boston