Po zatwierdzeniu przez Senat nominacji sędzi Amy Coney Barrett konserwatyści mają w amerykańskim Sądzie Najwyższym przewagę sześć do trzech. A Sąd Najwyższy, poza tym, że jest najważniejszą instancją w sprawach podlegających prawu federalnemu, może odegrać decydującą rolę w kwestii sporów prawnych dotyczących tegorocznych wyborów prezydenckich.
Na nieco ponad tydzień przed wyborami prezydenckimi głos oddało w nich już ponad 63,5 mln Amerykanów. Możliwe jest to dzięki rozbudowaniu w trakcie pandemii systemu głosowania wczesnego, w tym korespondencyjnego. Przed wieloma sądami toczą się już batalie prawne dotyczące stanowych regulacji związanych z głosowaniem korespondencyjnym. Sądy mogą decydować, na jakich zasadach głosy uznawane będą za ważne oraz do kiedy będą liczone napływające pakiety wyborcze.
Chociaż szef FBI Christopher Wray uspokaja, że do tej pory nie ma na to dowodów, prezydent USA Donald Trump posuwa się do twierdzeń, że powszechne głosowanie korespondencyjne spowoduje, że nadchodzące wybory będą sfałszowane. Sprawa potencjalnie może wywołać poważny kryzys, szczególnie w przypadku zaciętego pojedynku wyborczego.
Szef senackiej komisji sprawiedliwości Lindsey Graham sugerował, że o wyniku wyborów może zdecydować w tym roku Sąd Najwyższy. To właśnie to gremium zgodnie z amerykańskim prawem orzeka o prawomocności wyroków sądów niższych instancji oraz zgodności ustaw Kongresu z konstytucją.
Po zatwierdzeniu w poniedziałek przez Senat nominacji sędzi Amy Coney Barrett konserwatyści mają w amerykańskim SN przewagę sześć do trzech. 48-letnia profesor prawa z Uniwersytetu Notre Dame w Indianie dołącza do pięciu sędziów uważanych za konserwatywnych oraz trójki liberalnych.
Prezesa i sędziów amerykańskiego Sądu Najwyższego powołuje prezydent USA, a następnie zatwierdza Senat. Zazwyczaj zgodnie z preferencjami ideologicznymi gospodarza Białego Domu oraz kontrolującej Senat partii.
Nie zawsze jest jednak tak, że kandydaci nominowani przez prezydenta głosują zgodnie z oczekiwaniami Białego Domu. Na przykład przewodniczący SN John Roberts, nominowany przez republikanina George'a W. Busha, poparł ustawę o ubezpieczeniach zdrowotnych zaproponowaną przez demokratycznego prezydenta Baracka Obamę (Obamacare). Za wybranie ścieżki "współczującego konserwatyzmu" spotkała go krytyka części ortodoksyjnych republikanów.
Źródło: PAP