Departament sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych opublikuje w środę raport dotyczący rasizmu policji w Baltimore w stanie Maryland. Jego fragmenty są już jednak znane. Urzędnicy administracji Baracka Obamy przyjrzeli się w ostatnich miesiącach pracy funkcjonariuszy w mieście, w którym wiosną doszło do protestów czarnoskórej ludności.
12 kwietnia tego roku 25-letni Freddie Gray został wrzucony ze skutymi rękami i nogami do furgonetki przez sześciu policjantów z Baltimore. Po brutalnej interwencji, już w czasie jazdy, poprosił o pomoc lekarską. Odmówiono mu jej i po pół godzinie zemdlał. W szpitalu okazało się, że jeden z policjantów uszkodził mu rdzeń kręgowy. Gray już się nie obudził. Tydzień później przez Baltimore przeszła pierwsza fala protestów czarnoskórych mieszkańców zwracających uwagę na brutalność policji.
Protesty w stanie Maryland i kolejne zabójstwa czarnoskórych obywateli USA w innych miejscach kraju, doprowadziły do wzrostu napięć na tle rasowym niespotykanego od lat. W odpowiedzi Waszyngton zapowiedział przyjrzenie się problemowi rzekomego rasizmu policji w Baltimore.
Głęboko zakorzeniony rasizm
Jak pisze w środę "The New York Times" - jest już pewne, że rasizm ten wcale już nie jest rzekomy.
Przywoływane przez dziennik fragmenty raportu, który w całości zostanie upubliczniony w środę, wskazują na celowe działania policji zmierzające do karania czarnoskórych obywateli znacznie częściej niż białych.
W dokumencie określonym przez "NYT" jako "miażdżący", departament sprawiedliwości pisze m.in., że w czasie jednego ze szkoleń przełożony policjantów z Baltimore wręczał im blankiety z już uzupełnionym przed wydrukiem sformułowaniem "czarny mężczyzna", na określenie osoby, która nie dostosowała się do polecenia policjanta lub popełniła drobne wykroczenie drogowe.
"Oznacza to, że dyrektywy przełożonych zakładają aresztowania za nielegalne przekraczanie jezdni Afroamerykanów" - czytamy w jednej z konkluzji raportu.
Z dokumentu wynika też, że 63 proc. ludności Baltimore przechodziło na czerwonym świetle lub w niedozwolonym miejscu przez ulicę w 91 proc. wszystkich przypadków. Okazuje się też, że w ciągu ostatniego 5,5 roku z 410 kierowców zatrzymanych w mieście z jakiegoś powodu do kontroli drogowej, aż 95 proc. z nich była czarna. Jeden z mężczyzn - ponad 50-letni - został zatrzymany 30 razy i ani razu nie przedstawiono mu żadnego zarzutu. Nie dostał też nigdy mandatu.
Inne argumenty bezpośrednio wiązane z rasizmem funkcjonariuszy to aresztowania i próby postawienia przed sądem czarnoskórych obywateli. Od 2010 r. w aż 11 tys. przypadków sądy odrzuciły wnioski policji o jakiekolwiek ukaranie tych mieszkańców, choć policjanci twierdzili, że na ukaranie za swoje przewinienia (głównie drogowe) wszyscy zasługują.
W raporcie wzywa się władze Baltimore i stanu Maryland do "głębokich reform" systemu kształcenia policjantów, ponieważ obecnie w mieście dochodzi do ciągłego "gwałcenia zapisów konstytucji i prawa federalnego".
Administracja Baracka Obamy zleciła do tej pory ponad 20 podobnych śledztw w sprawie działań służb mundurowych w miastach w całych Stanach Zjednoczonych. W zdecydowanej większości z nich doszło już do zmian w prawie, a policja - z reguły pojawiająca się "na świeczniku" po zabójstwach prowadzących do protestów lub zamieszek - zaczęła zmieniać swoje nastawienie do czarnoskórej ludności m.in. w Seattle, Cleveland i Ferguson w stanie Missouri - pisze nowojorski dziennik.
Autor: adso/kk / Źródło: New York Times
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org (CC BY SA 3.0) | GoBlue85