Niemal dwa i pół tysiąca dzieci z Ukrainy zostało wywiezionych na Białoruś i poddanych indoktrynacji, a reżim Alaksandra Łukaszenki aktywnie wspomaga i współuczestniczy w rosyjskiej polityce wywózek - wynika z opublikowanego w czwartek raportu Obserwatorium Konfliktu Uniwersytetu Yale. Jak powiedział przedstawiciel białoruskiej opozycji Paweł Łatuszka, raport stanowi potwierdzenie wcześniejszych ustaleń jego grupy.
Jak piszą autorzy raportu Obserwatorium Konfliktu Uniwersytetu Yale od 24 lutego 2022 roku do co najmniej 13 placówek w całej Białorusi trafiło co najmniej 2442 dzieci z Ukrainy, które zostały wywiezione bez zgody rodziców.
Są to dzieci w wieku 6-17 lat, które zostały wywiezione na Białoruś z okupowanych terenów Ukrainy w celu ich indoktrynacji i militaryzacji. To zwykle dzieci z najbardziej narażonych grup społecznych - w tym sieroty, dzieci z niepełnosprawnościami, pochodzące z ubogich rodzin i rodzin wojskowych.
Autorzy ośrodka finansowanego m.in. przez amerykański Departament Stanu zaznaczają, że rzeczywista liczba deportowanych dzieci jest znacznie wyższa od tej udokumentowanej.
Służby rosyjskie i białoruskie wywożą ukraińskie dzieci na Białoruś
Według autorów raportu - którzy wcześniej opracowali podobny dokument na temat deportacji ukraińskich dzieci do Rosji - Białoruś aktywnie współuczestniczy w ten sposób w systematycznej rosyjskiej polityce wywozu i reedukacji dzieci z Ukrainy, zaś polityka ta jest prowadzona przez Władimira Putina w koordynacji z białoruskim dyktatorem Alaksandrem Łukaszenką.
Jak notują eksperci, jest to złamanie międzynarodowego prawa humanitarnego, a więc zbrodnia wojenna.
W procederze uczestniczą przy tym zarówno służby rosyjskie, jak i białoruskie, w tym Komitet Śledczy Rosji i białoruskie "wojska wewnętrzne", a także fundacje, organizacje młodzieżowe, koncern państwowy Biełaruśkalij i białoruskie oddziały rosyjskich klubów motocyklowych "Nocne Wilki" i "Nocne Walkirie".
Według raportu centralną postacią w białoruskim programie "reedukacji" dzieci jest związany z Łukaszenką działacz Alaksiej Talaj, którego fundacja zajmuje się m.in. identyfikacją dzieci do wywozu. Talaj znany jest m.in. z propagowania idei "russkiego miru".
Łatuszka: Łukaszenka zostanie rozliczony
Jak mówi Paweł Łatuszka, przedstawiciel białoruskiej opozycji z Narodowego Zarządu Antykryzysowego, raport Yale jest potwierdzeniem ustaleń jego grupy, która w tym roku opublikowała własny raport i przekazała dowody na popełnienie zbrodni wojennych prokuratorowi Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze. Trybunał wcześniej wystawił nakaz aresztowania Władimira Putina w związku z polityką systematycznego wywozu ukraińskich dzieci.
Według Łatuszki, choć - w przeciwieństwie do Rosji - dzieci trafiają na Białoruś tymczasowo, poddawane są tam indoktrynacji w duchu "rosyjskiego świata" i szkoleniom wojskowym przez jednostki, które tłumiły m.in. protesty na Białorusi.
Jego grupa ma dowody na to, że po powrocie na okupowaną Ukrainę część z nich przygotowywana jest do adopcji przez Rosjan. Dodał, że w indoktrynacji uczestniczą m.in. propagandyści, artyści i aktorzy.
- Są filmy wideo, na przykład z ośrodka Dubrawa w rejonie soligorskim z ukraińskimi dziećmi, gdzie dwie artystki (...) mówią im otwarcie: żeby Biden zdechł, żeby Zełenski zdechł i żeby Putin kwitł - mówi opozycjonista.
Jak dodał, choć nie może mówić o statusie sprawy w MTK, to ma nadzieję, że dojdzie do międzynarodowego rozliczenia zbrodni zarówno Łukaszenki, jak i innych osób zaangażowanych w proceder.
- Myślę, że są podstawy, by wierzyć, że sprawiedliwość tutaj zwycięży, a Łukaszenka zostanie rozliczony - mówi działacz i były ambasador Białorusi w Polsce. - Wiemy, że Łukaszenka bardzo się boi, że podzieli los (Slobodana) Miloszevicia - dodaje.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Ruslan Lytvyn/Shutterstock